 |
Nigdy nie potrafiłeś docenić moich starań. Moja obecność była tylko marnym dodatkiem do Twojego życia. Wnioskuję to po Twojej pożegnalnej kwestii, słowach wypowiedzianych uniesionym tonem i wzrokiem skupionym na niewidocznym punkcie umieszczonym gdzieś na granicy nieba a kosmicznej przestrzeni. Budząc się każdego ranka do moich ust cisnęło się Twoje imię, a wewnętrznie odczuwałam potrzebę kontaktu z Tobą. Żądałam Twojej obecności i pragnęłam Twojego kojącego tęsknotę dotyku. Będąc z Tobą starałam się być dobra. Chciałam wiedzieć, że daję Ci szczęście. Ty mi je dawałeś. Pomimo trudności i Twojego sposobu bycia było mi z Tobą dobrze. W końcu nie był to byle jaki związek. Nie trwał dwa dni po tygodniowej znajomości. Poznawaliśmy się kilka miesięcy. Zadziwiające jest to, że poznawanie drugiego człowieka i stopniowe zakochiwanie się w nim może być takie ekscytujące i wręcz magiczne. Spędzając z Tobą czas, czułam, że nie są to zmarnowane godziny.
|
|
 |
-Chciałem Cię przeprosić. Zwłaszcza prosić, byś wróciła. Do mnie. Przemyślałem to. Może powinniśmy spróbować? Ja będę. Od teraz, tylko dla Ciebie. Obiecuję. -Będziesz? Nie, Ty miałeś być, kiedyś, pamiętasz? Nieważne, że wszystkie Twoje obietnice chuj strzelił. Słowa rzucone na wiatr, jak to mówią, nie? Heh, co się dziwić. Nigdy nie potrafiłeś dotrzymać słowa. No co się tak kurwa patrzysz? Myślisz, że spuszczę wzrok i zacznę beczeć? Nie, nie tym razem. Fajnie być bezsilnym, nie? Ty mówisz do kogoś, błagasz, a ta osoba zwyczajnie ma Cię gdzieś. No ja się czujesz? Pewnie jak śmieć. Nie powiem, uczucie kozackie. Chcesz powrotu? Obiecujesz? Kurwa, stary, chyba sam w to nie wierzysz. -Dlaczego mi to robisz? -Sam tak robiłeś niegdyś, zapomniałeś? -Przeprosiłem. -I to ma załatwić wszystko? -Jeszcze raz, od nowa. -Od nowa chcesz zacząć ranić? -Od nowa chcę zacząć kochać - wyszeptał, chowając w dłonie twarz. Chyba mówił szczerze, chyba powinnam wtedy zaufać Jego słowom, ponownie. Nie potrafiłam.
|
|
 |
Wyrwij mi oczy, bym nie musiała patrzeć na ten świat. Świat bez Ciebie. Bym przestała płakać, dławiąc się tymi łzami, które są tak żałosne. Roztrzaskaj czaszkę o ścianę, by wszystkie wspomnienia odeszły w zapomnienie. Utnij mi język, bym przestała szeptać o tym, jak bardzo za Tobą tęsknię. Utnij mi dłonie, abym z każdym dniem coraz bardziej nie pragnęła Twojego dotyku. Wyrwij mi płuca, bym mogła przestać oddychać powietrzem, w którym unosi się zapach beznadziejności. Wyrwij mi serce, bym przestała czuć cokolwiek.
|
|
 |
Koniec końcem, zawsze po burzy wychodzi słońce...
|
|
 |
Twoje cierpienie równa się moje, razem przeżyjemy nie jedną paranoję.
|
|
 |
Byłem dla Ciebie kimś więcej, niż dla słuchaczy Onar
Słowa nie oddają tego, ile waży strata
Kocham Cię najmocniej, zaraz wracam
|
|
 |
mówią widzę jak upadasz, odpowiadam to nie ja. wiesz, rok mija i mi chyba trochę przykro, miałeś być tu ze mną, a nie kurwa wyjść stąd.
|
|
 |
' żeby można było zacząć od nowa ? '
|
|
 |
|
Spoglądasz na mnie i widzisz uśmiech. Myślisz, że jestem szczęśliwa, to tylko pozór. Spójrz w moje oczy, głęboko tak, widzisz? Teraz wiesz, że to nieprawda? Że tak naprawdę jest inaczej, gorzej? Jeśli spotkasz mnie wieczorem w parku, siedzącą samą na ławce, ze słuchawkami w uszach i pustym wzorkiem, wiedz, że nie jest dobrze, ale nie pytaj. Kiedy uniosę wzrok, wszczepiając źrenice w Twoje oczy a po chwili się odwrócę, powtórzę to kilka razy, pamiętaj, że chcę coś powiedzieć, ale się boję, powstrzymuję to, duszę w sobie. Gdy pocieram dłoń o dłoń, jest mi zimno, po prostu przytul, znienacka. Otul mnie, podaruj trochę ciepła, swojego. Kiedy zakrywam dłonią usta, przymykam oczy i odwracam się w bok, powstrzymuję płacz, te cholerne łzy, kryję bezsilność, próbuję zdusić w sobie smutek. Widząc jak płaczę, nie mów, bym przestała. Będzie jeszcze gorzej, naprawdę. Właśnie lecą mi po policzkach łzy, ale nie martw się. Po prostu trochę sobie nie radzę, minimalnie. Za bardzo brak mi sił, za bardzo.
|
|
 |
|
" Ja też mam przecież serce, którego często nie chcesz. "
|
|
 |
|
Chyba przejdę się do lasu, znajdę największego badyla na procę i strzelę ci kamyczkiem prosto w tą głupią pałę, gamoniu.
|
|
 |
' niektórym ludziom zawdzięczam bardzo wiele, zwłaszcza problemów. ' / Kacper
|
|
|
|