Zadam wam pytanie na które nie mogę sobie odpowiedzieć... Dlaczego w życiu są tak beznadziejne chwile ze się odechciewa się wszystkiego nawet życia? Dlaczego to wszystko jest tak trudne i pomieszane zwłaszcza miłość? Dlaczego gdy jest wszystko dobrze ja czuje się źle i myślę o najgorszym i nie mogę sobie z tym poradzić i nie potrafię z nikim o tym pogadać nawet z Ta najbliższą osoba...? te pytania mnie dręczą czy takie jest życie... czy to moja zabujała wyobrazna tak działa na to wszystko...