|
Jak dym ze skręta unosi się i kłębi mój wielki dom, w wielkiej chmurze, wolny i pewny, wyobraź sobie niezależny świat niepodległych prawd, gdzie wszystko tworzysz sam. /Pezet
|
|
|
Czuję się tam bezpieczny, jak chcesz to wejdźmy tam razem, mam tam dużo miejsca, przestrzeń dla marzeń, miejsce dla szczęścia. /Pezet
|
|
|
Odpycha nas w nas nawzajem to samo, co nas przyciągało i to było za mało. /Pezet
|
|
|
Z tych niedopowiedzianych spojrzeń, gestów i słów rodzi się zainteresowanie, by czas zepsuć to mógł. /Pezet
|
|
|
Twoje oczy trochę smutne, chyba patrzą prosto w moje i nic nie mówisz znów, ja milczę też, ale oboje mówimy "chyba chcę, lecz wybacz, wiesz, trochę się boję". /Pezet
|
|
|
Zazwyczaj to zaczyna się przypadkiem, patrzysz na mnie jakoś ukradkiem i nieznacznie, nic nie znaczysz dla mnie jeszcze, choć mieszkamy w jednym mieście to wcale się nie znamy, przedstawiają nas znajomi, wreszcie rzucasz krótki uśmiech, ja pije wódki łyk i przez chwilę, zanim usnę myślę "z kimś już mógłbym być". /Pezet
|
|
|
Instynkt - kiedy na krawędzi życia pęka lód, strzela tu, pod stopami gruntu nie masz teraz już,
w rękach chłód, w nogach chłód, serce napierdala full. /Boxi
|
|
|
Oślepia sztuczne słońce Cię nakręca strach, napędza tak, ustami łapiesz życie w dłoni, niż przerwa na słony smak. /Boxi
|
|
|
Moja droga jest kręta, byłem pierwszy i ostatni, spotkałem złodziei marzeń i ostatniej szansy,
deptali młodzieńczą naiwność, w wypastowanych butach, ale instynkt, przywiódł mnie właśnie tutaj. /Onar
|
|
|
To się wcale nie musi skończyć dobrze, nie jesteśmy w kinie, mówisz popcorn jest za słony, weź spróbuj moich łez. /Onar
|
|
|
Póki mam marzenia, to żyję, łapię emocje łapczywie jak tlen, jakbym miał klaustrofobię i się zamknął w windzie, jak ryba na brzegu, gdy staw wyschnie. /Onar
|
|
|
|