głupie teksty, śmieszne teksty, opisy gadu-gadutwój portal społecznościowy

Teksty znajomych użytkownika dilection

Stand straight  look me in the eye and say goodbye   Stań prosto  spójrz mi w oczy i powiedz: żegnaj.

mrmrmr dodano: 2 luty 2012

Stand straight, look me in the eye and say goodbye / Stań prosto, spójrz mi w oczy i powiedz: żegnaj.

Drowning tequila sunsets    topiąc w tequili zachody słońca

mrmrmr dodano: 2 luty 2012

Drowning tequila sunsets, / topiąc w tequili zachody słońca

Yesterday starts tomorrow  tomorrow starts today   Wczoraj zaczyna się jutro  jutro zaczyna się dziś.

mrmrmr dodano: 2 luty 2012

Yesterday starts tomorrow, tomorrow starts today / Wczoraj zaczyna się jutro, jutro zaczyna się dziś.

dzisiaj znamy się gorzej  bowiem musieliśmy dojrzeć i mijamy się na dworze często unikając spojrzeń

mrmrmr dodano: 1 luty 2012

dzisiaj znamy się gorzej, bowiem musieliśmy dojrzeć i mijamy się na dworze często unikając spojrzeń

a może ja po prostu potrzebowałam tej banalności ? kiczowatych prezentów w walentynki  spacerów pod gwiazdami i czułych słówek w deszczu. może właśnie tego tak bardzo mi brakowało ? odrobiny normalności  ciepła i poczucia bezpieczeństwa. zwykłych wypadów na miasto  zwykłego taniego wina na nas dwoje. może chciałam poczuć się jak naiwne serialowe bohaterki ? przeżywać wszystko wraz z przyjaciółkami  obgadywać pierwszy pocałunek  pierwszą randkę. iść na kolejne i zatracać się coraz bardziej. może też chciałam taka być ? i może nadal chcę  uwierzyłbyś ? czytać krótkie  jednak pełne treści smsy  słyszeć 'dobranoc' w słuchawce. razem śpiewać nasze ulubione piosenki  całkowicie olewając brak jakiegokolwiek talentu. tak bardzo pragnęłam tego wszystkiego  beznadziejnej przewidywalności  zwykłych przypadkowych buziaków i mocnego przytulenia  w zimny dzień. z Tobą  mogłabym to wszystko mieć. ale Ty nie chciałeś nawet takiej banalności. wystarczyła Ci dziwka  z klubu  w którym akurat piłeś. N

nieswiadomosc dodano: 1 luty 2012

a może ja po prostu potrzebowałam tej banalności ? kiczowatych prezentów w walentynki, spacerów pod gwiazdami i czułych słówek w deszczu. może właśnie tego tak bardzo mi brakowało ? odrobiny normalności, ciepła i poczucia bezpieczeństwa. zwykłych wypadów na miasto, zwykłego taniego wina na nas dwoje. może chciałam poczuć się jak naiwne serialowe bohaterki ? przeżywać wszystko wraz z przyjaciółkami, obgadywać pierwszy pocałunek, pierwszą randkę. iść na kolejne i zatracać się coraz bardziej. może też chciałam taka być ? i może nadal chcę, uwierzyłbyś ? czytać krótkie, jednak pełne treści smsy, słyszeć 'dobranoc' w słuchawce. razem śpiewać nasze ulubione piosenki, całkowicie olewając brak jakiegokolwiek talentu. tak bardzo pragnęłam tego wszystkiego, beznadziejnej przewidywalności, zwykłych przypadkowych buziaków i mocnego przytulenia, w zimny dzień. z Tobą, mogłabym to wszystko mieć. ale Ty nie chciałeś nawet takiej banalności. wystarczyła Ci dziwka, z klubu, w którym akurat piłeś./N

stał w progu  obsypany śniegiem  z paczkę w ręku.   co to ?   spytałam  gdy się rozbierał.   zobacz.   uśmiechnął się a ja po chwili odnalazłam ciepły jeszcze sernik.   mmm. akurat zgłodniałam.   poszliśmy do kuchni. usiadł przy stole  naprzeciw mnie. wydobyłam ciasto i zaczęłam się mu przyglądać.   co jest ?   zapytał  widząc moją minę.   rodzynki.   wycedziłam przez zęby.   no to co ?   co ? nie znoszę rodzynek !   krzyknęłam niczym mała dziewczynka. roześmiał się.   przepraszam  nie wiedziałem. daj no to tutaj.   wziął ode mnie ciasto  odnalazł łyżeczkę.   co ty robisz ?   no sama mówiłaś  że nie lubisz rodzynek  to się ich pozbywam.   spojrzał na mnie  nie kryjąc rozbawienia.   wariat.   szepnęłam. do kuchni weszła mama.   co robicie ?   ze zdziwieniem  a następnie zrozumieniem spojrzała na niego.   rodzynki ?   zapytała.   mhm.   odparł  skupiając się na dłubaniu w cieście.   i gdzie ty córciu znajdziesz drugiego takiego ?   nawet nie mam zamiaru szukać.   odpowiedziałam. N

nieswiadomosc dodano: 31 stycznia 2012

stał w progu, obsypany śniegiem, z paczkę w ręku. - co to ? - spytałam, gdy się rozbierał. - zobacz. - uśmiechnął się a ja po chwili odnalazłam ciepły jeszcze sernik. - mmm. akurat zgłodniałam. - poszliśmy do kuchni. usiadł przy stole, naprzeciw mnie. wydobyłam ciasto i zaczęłam się mu przyglądać. - co jest ? - zapytał, widząc moją minę. - rodzynki. - wycedziłam przez zęby. - no to co ? - co ? nie znoszę rodzynek ! - krzyknęłam niczym mała dziewczynka. roześmiał się. - przepraszam, nie wiedziałem. daj no to tutaj. - wziął ode mnie ciasto, odnalazł łyżeczkę. - co ty robisz ? - no sama mówiłaś, że nie lubisz rodzynek, to się ich pozbywam. - spojrzał na mnie, nie kryjąc rozbawienia. - wariat. - szepnęłam. do kuchni weszła mama. - co robicie ? - ze zdziwieniem, a następnie zrozumieniem spojrzała na niego. - rodzynki ? - zapytała. - mhm. - odparł, skupiając się na dłubaniu w cieście. - i gdzie ty córciu znajdziesz drugiego takiego ? - nawet nie mam zamiaru szukać. - odpowiedziałam./N

biorąc w dłoń kawałek rozbitego lustra  usiadła pod ścianą  zamglonym spojrzeniem wodząc po pokoju. przewrócone krzesła  rozbite talerze. kawałki jedzenia  skórki mandarynek  chleb  okruchy ciasta  zasypywały dywan. plama czerwonego wina powiększała się coraz bardziej. uniosła wzrok. żyrandol kołysał się na boki  trzymany tylko na kilku kablach. wiatr targał firankami  otwarte okno wpuszczało lodowate  nocne powietrze. podniosła jedną z wielu większych części lustra i przejrzała się w niej. czarne smugi tuszu na policzkach  czerwone oczy  roztrzepane włosy. z odrazą odrzuciła szkło na drugi koniec pokoju. z zamyśleniem wpatrzyła się we wzięty wcześniej odłamek. nie zwlekając przyłożyła go do cienkiego nadgarstka  nakreślając kilka równoległych linii. wypuściła z siebie emocje  kilka kropel czystych uczuć. po chwili przymknęła powieki  rozmazała krew na dłoniach. utrzymywała przytomność płytkim oddechem. krzyżując palce  obiecała sobie  że dziś stało się to ostatni raz. nieswiadomosc

nieswiadomosc dodano: 31 stycznia 2012

biorąc w dłoń kawałek rozbitego lustra, usiadła pod ścianą, zamglonym spojrzeniem wodząc po pokoju. przewrócone krzesła, rozbite talerze. kawałki jedzenia, skórki mandarynek, chleb, okruchy ciasta, zasypywały dywan. plama czerwonego wina powiększała się coraz bardziej. uniosła wzrok. żyrandol kołysał się na boki, trzymany tylko na kilku kablach. wiatr targał firankami, otwarte okno wpuszczało lodowate, nocne powietrze. podniosła jedną z wielu większych części lustra i przejrzała się w niej. czarne smugi tuszu na policzkach, czerwone oczy, roztrzepane włosy. z odrazą odrzuciła szkło na drugi koniec pokoju. z zamyśleniem wpatrzyła się we wzięty wcześniej odłamek. nie zwlekając przyłożyła go do cienkiego nadgarstka, nakreślając kilka równoległych linii. wypuściła z siebie emocje, kilka kropel czystych uczuć. po chwili przymknęła powieki, rozmazała krew na dłoniach. utrzymywała przytomność płytkim oddechem. krzyżując palce, obiecała sobie, że dziś stało się to ostatni raz./nieswiadomosc

siedział przed telewizorem  zajadał kolejną kanapkę myśląc o wczorajszym meczu i planowanej na sobotę imprezie. sprawdził  która godzina  przejrzał nieodebrane wiadomości  nie zdając sobie sprawy  że teraz  właśnie w ten wieczór  jak w każdy inny  kilkadziesiąt metrów od jego domu  po drugiej stronie ulicy  na przystanku  siedzi ona. nie miał pojęcia  że w czasie gdy beztrosko spędza czas  przez sekundę nawet nie wspominając  ona wpatruje się w okno jego pokoju  do granic wmawiając sobie  że tym razem robi to ostatni raz. nawet nie mając nadziei  że uda jej się go zobaczyć  bo zwyczajnym przypadkiem właśnie wyjdzie do sklepu. mimo dwudziestostopniowego mrozu  po prostu patrzy zaszklonymi oczami  dusi powracające wspomnienia. może świadomie zadaje sobie ból  a może utwierdza samą siebie  że sobie tego nie wymyśliła. że on istniał  istnieje  i właśnie popija herbatę przy ciepłym kominku  tak samo realny. że jest częścią świata  tak jak był częścią niej. nieświadomy  że nią pozostał. N

nieswiadomosc dodano: 31 stycznia 2012

siedział przed telewizorem, zajadał kolejną kanapkę myśląc o wczorajszym meczu i planowanej na sobotę imprezie. sprawdził, która godzina, przejrzał nieodebrane wiadomości, nie zdając sobie sprawy, że teraz, właśnie w ten wieczór, jak w każdy inny, kilkadziesiąt metrów od jego domu, po drugiej stronie ulicy, na przystanku, siedzi ona. nie miał pojęcia, że w czasie gdy beztrosko spędza czas, przez sekundę nawet nie wspominając, ona wpatruje się w okno jego pokoju, do granic wmawiając sobie, że tym razem robi to ostatni raz. nawet nie mając nadziei, że uda jej się go zobaczyć, bo zwyczajnym przypadkiem właśnie wyjdzie do sklepu. mimo dwudziestostopniowego mrozu, po prostu patrzy zaszklonymi oczami, dusi powracające wspomnienia. może świadomie zadaje sobie ból, a może utwierdza samą siebie, że sobie tego nie wymyśliła. że on istniał, istnieje, i właśnie popija herbatę przy ciepłym kominku, tak samo realny. że jest częścią świata, tak jak był częścią niej. nieświadomy, że nią pozostał./N

przez niego  a może trochę z własnej winy. jednego dnia  lub po tygodniu. wieczorem  czy też nad ranem   przeistoczyłam się w zombie. gniję od środka  nie mam już uczuć. tylko zamiast mózgów  pożeram ludzkie serca  martwa. N

nieswiadomosc dodano: 31 stycznia 2012

przez niego, a może trochę z własnej winy. jednego dnia, lub po tygodniu. wieczorem, czy też nad ranem, przeistoczyłam się w zombie. gniję od środka, nie mam już uczuć. tylko zamiast mózgów, pożeram ludzkie serca, martwa./N

miłość  która narodziła się  jedynie w mojej głowie. kreowana wyobrażeniami  przybierała na sile  choć tak naprawdę nie miała żadnych podstaw  aby istnieć. karmiłam ją przypadkowymi spojrzeniami z jego strony  mimo  że pewnie nawet nie wiedział jak mi na imię. pewnego dnia  całkiem mimochodem  skierował w moją stronę swój nieziemski uśmiech  a serce łomocząc o żebra omal nie wyskoczyło mi z piersi. wtedy  było już po mnie. ale wszystko co nieprawdziwe  w końcu odchodzi. tak i ona  fikcyjna miłość  która powstała w moim umyśle  tam właśnie musiała umrzeć. zmiażdżyłam ją dawką realizmu  po prostu. nieswiadomosc

nieswiadomosc dodano: 31 stycznia 2012

miłość, która narodziła się, jedynie w mojej głowie. kreowana wyobrażeniami, przybierała na sile, choć tak naprawdę nie miała żadnych podstaw, aby istnieć. karmiłam ją przypadkowymi spojrzeniami z jego strony, mimo, że pewnie nawet nie wiedział jak mi na imię. pewnego dnia, całkiem mimochodem, skierował w moją stronę swój nieziemski uśmiech, a serce łomocząc o żebra omal nie wyskoczyło mi z piersi. wtedy, było już po mnie. ale wszystko co nieprawdziwe, w końcu odchodzi. tak i ona, fikcyjna miłość, która powstała w moim umyśle, tam właśnie musiała umrzeć. zmiażdżyłam ją dawką realizmu, po prostu./nieswiadomosc

Jesteś aż tak głupi czy po  prostu nie dotlenili Cię w  inkubatorze ? :D Ale nie martw  sie i tak cię kocham !

bukaaa dodano: 31 stycznia 2012

Jesteś aż tak głupi czy po prostu nie dotlenili Cię w inkubatorze ? :D Ale nie martw sie i tak cię kocham !
Autor cytatu: schooki

każde jego słowo zbliżało mnie do krawędzi. jak rany zadawane nożem  każde z nich bolało  następne mocniej niż poprzednie. chwiejnie balansując na skraju załamania nerwowego  próbowałam się ratować. wyciągałam do niego drżące ręce  krzyki układałam w prośby. bezwzględnie jednak odpychał mnie  aż grunt zaczął dosłownie uciekać spod moich stóp. zaczęłam spadać w ślad za popiołem  który moment wcześniej strząsnął z papierosa. zapamiętałam jego twarz  otoczoną dymem. szydercze spojrzenie  skurwysyński uśmiech. w oczekiwaniu stał  licząc na to  że dotknę w końcu dna. przecież tak długo leciałam. a on chciał mnie zniszczyć  doszczętnie. nieswiadomosc

nieswiadomosc dodano: 30 stycznia 2012

każde jego słowo zbliżało mnie do krawędzi. jak rany zadawane nożem, każde z nich bolało, następne mocniej niż poprzednie. chwiejnie balansując na skraju załamania nerwowego, próbowałam się ratować. wyciągałam do niego drżące ręce, krzyki układałam w prośby. bezwzględnie jednak odpychał mnie, aż grunt zaczął dosłownie uciekać spod moich stóp. zaczęłam spadać w ślad za popiołem, który moment wcześniej strząsnął z papierosa. zapamiętałam jego twarz, otoczoną dymem. szydercze spojrzenie, skurwysyński uśmiech. w oczekiwaniu stał, licząc na to, że dotknę w końcu dna. przecież tak długo leciałam. a on chciał mnie zniszczyć, doszczętnie./nieswiadomosc

Moblo.pl
Użytkownicy
Reklama
Archiwum
Kontakt
Regulamin
Polityka Prywatności
Grupa Pino
Reklama
O Grupie Pino
Kontakt
Polecane strony
Transmisja Live
Darmowe galerie i hosting zdjęć