|
chcesz się dowartościować.? ale nie moim kosztem. żeby potem nie było że cię nie chciałem ostrzec.
|
|
|
i nie panosz się już przy mnie, jeśli dawno mnie skreśliłeś.
|
|
|
i robi mi się parno, przed oczami czarno, kiedy na to patrzę to nie mogę się ogarnąć.
|
|
|
dłonie krwią splamić a familię ocalić, na psychice blizny, na zaufaniu rany..
|
|
|
nie mów mi że szanujesz, jeśli to gówno prawda, wiem co tam knujesz, jak przedstawia się karta. kolejny z wielu, zapomnij o renomie, prędzej czy później statek który się spierdolił - tonie.
|
|
|
kogo wybierzesz.? tego co farmazon szerzy.? czy człowieka z krwi i kości który te ilości przeżył.?
|
|
|
zły dzieciak chciał iść do słońca, dobry chciał uciec od presji której nie mógł sprostać, mieli jedno czego los nie mógł im odebrać: grali fair, a tak grając Bóg nie pozwolił im przegrać.
|
|
|
co przeżyć jeszcze raz, a czego nie powtarzać. ty sam wyznaczasz granicę, której nie przekraczasz. spierdoliłeś coś, to czasem lepiej nie naprawiać, bo zagojone rany można łatwo rozdrapać..
|
|
|
konfrontacja między piekłem a niebem.? chcesz to zobaczyć.? spójrz najpierw na siebie po której stronie stoisz i w którą strone jedziesz.
|
|
|
śmiejesz się, bo dobrze ci się wiedzie. uważaj.. jutro możesz zamiatać śmiecie .
|
|
|
|