|
byłam sama i piłam, jakby kończył się wszechświat, delektowałam smakiem upośledzonego szczęścia, szłam przed siebie w kuloodpornej skórze, nie brałam pod uwagę zatrzymania się na dłużej, to wszystko było, jak na żółtych papierach, nie mogę sobie już przypomnieć skąd się wziąłeś, pamiętam chyba, jak się pierwszy raz rozbierasz...
|
|
|
chcę się wyrwać od jakiegoś czasu stąd, uciec gdzieś, szukać farta
|
|
|
i tak na ślepo zgubisz drogę, zabłądzisz jak wielu, otchłań spogląda we mnie, ja patrze w nią śmiało, ale najgorsze jest to, że widzimy to samo i co by się nie działo, mało mnie to rusza wciąż, może kiedyś wstanę rano, żeby wypierdolić stąd
|
|
|
życie równia pochyła, fortuna kołem się toczy, ja się staczam i wracam do punktu wyjścia znów, gdzie każdy czyn wart więcej od tysiąca słów
|
|
|
srałam na wszystko, teraz widzę tego skutki..
|
|
|
mam swoje problemy, uwierz mi nie chcę słuchać o Twoich
|
|
|
spierdoliłam w życiu wszystko, się odbije #zatracenie
|
|
|
daj mi drugie życie, zaprzepaszczę je tu jeszcze raz..
|
|
|
jesteśmy sami nawet, gdy kochamy i kochają nas i tak prędzej, czy później zaczyna przerażać ich ten chaos w nas, zasusza musze skrzydła beznamiętny pająk;czas; i to nie słabość, ale jakby brakowało nam poczucia sensu
|
|
|
kurwa mać, naprawde jest chujowo
|
|
|
nie chcę byś cierpiała, Mamo.. spokojny sen przyniosę Ci
|
|
|
nie jestem psem, więc już nie gonię Cię, to chyba proste, nie dałam ponieść się
|
|
|
|