 |
ocal mnie, nim utracę wiarę w sens.
|
|
 |
przyzwyczaiłam się, że ludzie, na których zależy mi najbardziej, zwyczajnie odchodzą. zostawiają mnie dla własnego szczęścia. mają gdzieś moje życie i moje problemy. nie obchodzi ich to, że dla nich byłam gotowa skoczyć w ogień, poświęcić wszystko, co mam. i to jest trochę przykre.
|
|
 |
czasem nie mówię nikomu jak naprawdę się czuje. nie dlatego, że nie wiem. nie dlatego, że boję się ich reakcji. nie dlatego, że im nie ufam, ale dlatego, że nie znajdę odpowiednich słów, żeby mogli choć w małym stopniu mnie zrozumieć.
|
|
 |
mam w głowie ciężki horror pomieszany z porno.
|
|
 |
przyjdzie czas, kiedy to wszystko nabierze sensu.
|
|
 |
to taki stan, gdzie byle jakie słowo zmusza do płaczu.
|
|
 |
daj mi tylko jeden powód, a wstanę i pójdę dalej.
|
|
 |
ze łzami w oczach co chwile powtarzać, że wszystko jest ok.
|
|
 |
są takie chwile, kiedy czyjaś pomocna dłoń jest niezbędna; czyjaś obecność jest ratunkiem, wybawieniem, otuchą, pocieszeniem. jak dobrze, że jest ktoś, do kogo możesz zwrócić się o pomoc. jak dobrze, że ty jesteś, by komuś przyjść z pomocą, po prostu przy nim być, gdy tego potrzebuje. jak dobrze, że jesteś.
|
|
 |
i te przypadkowe zbiegi okoliczności, które tak bardzo rozpierdalają moje życie.
|
|
 |
nie oczekuję już nawet, że to ułoży się jakkolwiek.
|
|
 |
wkręty. procenty. stan obojętny. życiodajne sentymenty.
|
|
|
|