 |
Bo widzisz, mi chodzi tylko o to, bo, ja znam siebie, wiem jaka jestem, wiem, że jestem silna, odporna, wytrzymała, potrafię się odgryzać, być chamska, bezczelna, radzić sobie, ale czasem, nie wytrzymuje, czasem upadam, jestem słaba i płaczę 7 wieczorów pod rząd albo chodzę pijana przez cały miesiąc, więc, chodzi mi tylko o to, chce wiedzieć czy kiedy tak się stanie, gdy upadnę, gdy się złamie, gdy zrobię coś niedorzecznego, gdy zacznę świrować i szaleć, chce wiedzieć czy to Cię nie przestraszy czy będziesz wtedy tam ze mną czy wciąż będziesz trzymać moją dłoń i mówić, że jestem najlepszą osobą jaką kiedykolwiek poznałeś, chce wiedzieć, muszę wiedzieć czy zostaniesz czy będę mogła nazywać Cię "moją osobą", aż do końca, niezależnie od tego co zdarzy się po drodze ? Do samego, jebanego końca.
|
|
 |
Zapada w sen okupując moje kolana, a uśmiech wciąż nie znika z jej twarzy. Przyglądam jej się uważnie, jakbym z jej mimiki mógł odczytać to, co jej się śni. Pochylam się delikatnie i składam pocałunek na jej czole. Jest tak piękna nawet kiedy śpi, nieświadoma tego, że gdy się obudzi, przywita ją inny człowiek, przywita ją facet, który zrozumiał błąd, zrozumiał, że kocha ją ponad wszystko, a uśmiech na jej twarzy, to dla niego największa nagroda jaką chciałby otrzymać. O, budzi się. Nadal jest tak piękna, jej usta znów układają się w uśmiech, który bez wahania odwzajemniam. Patrzy mi w oczy, chyba chce coś powiedzieć. Szkoda czasu na zbędne słowa, wtulam ją w swoje ramiona i kolejny raz całuję jej czoło. Chcę trwać przy niej na wieki, zmieniła mój światopogląd, sprawiła, że jestem lepszym człowiekiem./mr.lonely
|
|
 |
"wcale nie duża lecz bardzo zgrabna była sobie róża. nieosiągalna dla innych i bardzo kuła gdy chciał się zbliżyć człowiek. bardzo delikatna i ostra że aż strach dotknąć. wyglądała pięknie naturalnie czerwona i lekko poruszona codziennym letnim wiatrem. lecz ta róża bez wody powoli umierała. podlałem ją i włożyłem w nią miłość a odwdzięczyła mi się czymś niezwykłym. pozwoliła bym ją wyrwał i zabrał do siebie. miała życzenie bym ułożył ją w łóżku, więc tak zrobiłem następnego dnia zobaczyłem kobietę moich snów, ta piękna róża przeobraziła się w moją ukochaną dziewczynę za którą do dziś dziękuje Bogu."-dla.niej
|
|
 |
"czasami, oddajesz takie słowa, które tkwią głęboko w sercu bez urazy umysłu."-dla.niej
|
|
 |
"gdyby ptaki umiały śpiewać jak człowiek, śpiewały by dla Ciebie. gdyby rośliny umiały mówić, mówiły by tylko o Tobie. gdyby niebo miało ramiona tuliło by Cię gdyby mnie nie było obok. gdyby wiatr nie był tak ulotny to kołysał by Cię dniami nad domami w okolicy. gdyby Bóg chciał uniósł by Cię wysoko by pokazać innym prawdziwe piękno. gdyby góry mogły się poruszać uklęknęłyby przed Tobą w wyrazie szacunku dla Królowej. gdybym mógł wyciągnąć swoje serce i dać je Tobie w dłonie zrobiłbym to bez zawahania."-dla.niej
|
|
 |
"byłem sam.. krążąc po tym świecie pewnego dnia coś się na mnie rzuciło. upadłem na ziemie. nie czując nic ktoś zaczął wyrywać moje serce, nie krwawiło lecz nadal biło. podniosłem się zobaczyłem osobę była odwrócona plecami do mnie, obróciła się i spojrzała mi w oczy. to byłaś Ty. przesłałem Ci uśmiech a Ty pełnymi siłami biegłaś do mnie. chciałem Cię uchwycić ale Ty wchłonęłaś swoje ciało w moje. z impetem podążyłaś do umysłu i zmieniając w nim ustawienia. wyszłaś, pocałunkiem rozpaliłaś mnie jak nikt inny, rozpinając moją koszule na piersi wytatuowałaś ustami swoje imię. miałem ochotę na więcej lecz Ty z radością odeszłaś i kazałaś czekać na więcej, było mi szkoda i nie mogłem czekać do jutra ale cóż cierpliwość to potęga."-dla.niej
|
|
 |
muszę jeszcze bardziej się spiąć. 500kcal dziennie? nie mam innego wyjścia. przy obecnej ilości nie widzę żadnej różnicy. chcę wreszcie z uśmiechem spojrzeć w swoje odbicie w lustrze, a nie patrząc w nie czując do siebie coraz większe obrzydzenie. muszę schudnąć.
|
|
 |
Boję się, niesamowicie się boję, bo znów się zakochałam, a przecież po co, przecież wtedy jestem najsłabsza, przecież doskonale o tym wiem. Ale nie, ale już za późno, za późno, bo ten mężczyzna, mężczyzna, nie chłopiec, jest, jest nie do opisania, jest wspaniały, nie umiem ująć go w słowach, jego zapach, ton jego głosu, jego dłonie, jego włosy, oczy, jego zarost, jego wszystko, jezu, jezu. I ma mnie, ma mnie bezapelacyjnie i teraz, jestem przerażona, że zrobię coś nie tak, że powiem coś nie tak, nie wiem i zostanę bez niego, a nie mogę, nie dałabym rady, nie po raz kolejny, nie po kimś tak wspaniałym jak on.
|
|
 |
usiądź ze mną. przytul mnie. posłuchajmy Kings Of Leon. chociaż na chwilę zapomnij o nieśmiałości i bądź tą osobą, w której się zauroczyłam. wiem, że to może być trudne, ale razem damy radę, przez wszystko przejdziemy. ale nie mogę tego zrobić za ciebie. bo chcesz tego, prawda? wiem to, widzę to w twoich oczach, tą iskierkę którą usilnie przygaszasz. przestań. pozwól jej zapłonąć czystym płomieniem, dając mi szansę, nam dając szansę.
|
|
 |
Wychodzisz trzaskając drzwiami, a ja zostaję sam, na środku pokoju z sercem rozdartym na pół. Nie wiem co się stało, nie wiem gdzie popełniłem błąd, chcę za Tobą pobiec, ale nie jestem pewny czy tego chcesz, nerwowo w kieszeni spodni szukam fajek, odpalam jedną, drugą trzecią, nawet nie zauważyłem jak minęła godzina, spoglądam przez okno, siedzisz na ławce. Rozum bije się z myślami, szybko wkładam buty i wybiegam z mieszkania. Niepewnie podchodzę i siadam obok Ciebie delikatnie łapiąc Twoją dłoń. Unosisz głowę i patrzysz w moje oczy. Kurwa, obiecałem sobie, że nigdy nie doprowadzę by w Twoich oczach widniały łzy. Kurwa zawiodłem. Kolejny raz zawiodłem, a przecież tak kocham. Zacisnąłem dłonie w pięści mając ochotę samemu sobie przywalić. Zraniłem Cię. Kłamstwo jest czasem gorsze od zdrady. Dotykam ostatni raz Twojej dłoni z nadzieją, że wtulisz się w moje ciało i będzie jak dawniej, ale tak nie jest. Odpychasz moją dłoń i odchodzisz, a ja zostaję z sercem rozwalonym na miazgę./mr.lonel
|
|
|
|