 |
|
Tu czas złym doradcą, brak dokładnośći zgubą i nie mów,
że nie warto jak sam zazdrościsz ludziom
|
|
 |
|
palę papierosa i patrzę w twoje oczy. myśląc, że to piekło w mojej głowie nigdy się nie skończy
|
|
 |
|
Mam zapaść lekarz mnie pyta co ćpałem skurwiel nie wierzy że serce można zatrzymać żalem
|
|
 |
|
ty jesteś lepsza niż wszystkie naraz,
mów im nara i chodźmy na taras
potrzymaj ja mogę ci nalać,
mamy już siebie, możemy spierdalać
|
|
 |
|
i możesz to dziś nazwać sentymentem, ale dla mnie zawsze będziesz miał pierwsze miejsce
|
|
 |
|
Więc zanim wykonasz ruch dobrze zastanów się nad nim,
bo każdy łyk powietrza może być twoim ostatnim
|
|
 |
|
Nie chcę prawić morałów, bo sam nie jestem święty. W górę szkło,
wypijmy za błędy ..
|
|
 |
|
jak na swoją rasę to szczekasz za głośno, suko
|
|
 |
|
masz coś w sobie co nie pozwala mi Cię skreślić,
choć dziś myślę o Tobie tylko w czasie przeszłym
|
|
 |
|
i wiem, że przetrwam, bo wiem co to klęska, zemsta, smak zwycięstwa.
|
|
 |
|
Fałszywe mordy, które były ze mną, dziś ich uprzejmość jest dla mnie obelgą
|
|
 |
|
Nie są możliwe już happy end'y
Wszystko jest jasne, pierdol to, biegnij
|
|
|
|