 |
|
Strumień Twoich słów zakończony słowospadem, z wysokości ust spada ciężką masą na mnie.
|
|
 |
|
Wiem, że wiesz, że nie śpię, kiedy milczę, myślę.
|
|
 |
|
Mieliśmy lepsze dni, dłuższe noce i miało tak zostać na zawsze.
|
|
 |
|
A te szkoły, które mi kończyć kazałaś nauczyły mnie, że nie umiem nic.
|
|
 |
|
Nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek mnie dotkniesz, tak samo jak nie wiem czy zostać czy iść.
|
|
 |
|
Znowu palę przy oknie, Ty w łóżku udajesz, że śpisz.
|
|
 |
|
Skończ nas skańczać, odpocznij.
|
|
 |
|
Nie zgadzam się sam ze sobą, a nie znoszę sprzeciwu.
|
|
 |
|
Jest paru lepszych, ale bez Ciebie jakoś smutno.
|
|
 |
|
W głowie wyhodowałem dorodną dysfunkcję, mentalność Chodakowskiej nie przyjęła się na dłużej, „będzie dobrze, trzeba tylko dziesięciu powtórzeń”.
|
|
 |
|
Przejdź się ze mną po ślepych uliczkach, raz zrób coś na czym nie da się zyskać.
|
|
 |
|
Nie dogonisz tego, od czego nie uciekniesz.
|
|
|
|