|
Masz to tu, znasz to też miasto snu, miasto łez
Tu gdzie Bóg i tu gdzie grzech aż po grób, aż po kres
|
|
|
Te blokowiska - miasto łez
Te miejscówki, boiska - znasz to też
Tu żyje się szybko i umiera młodo
Bierz wszystko albo nic z życia zabieraj ze sobą
|
|
|
Tylko ja sypiam w jego ramionach.
To dla niego zostałam stworzona.
Tylko mnie nazywa kochaniem.
To mój teren pod jego ubraniem.
To moje imię ma na ramieniu.
Tylko ze mną na tylnym siedzeniu.
Moje paznokcie na jego plecach
i to ja będę matką jego dzieckaa.
|
|
|
Kocham jak patrzy chociaż
nie robi wyznań, to trzyma za rękę jak prawdziwy mężczyzna.
|
|
|
Jest moim oczkiem w głowie, najjaśniejszą gwiazdką na niebie.
Moim promyczkiem słońca, w upalny dzień i kroplą deszczu, gdy pogoda nie dopisuje. / niefartowny
|
|
|
I znów ją widzę, mam ją blisko. Znów mogę schować jej malutkie ciałko w swoich ramionach i szczerze się uśmiechnąć, gdy będzie robiła swoje głupie miny w moim kierunku. Znów ją widzę jak zakłada moją białą koszulkę, w którą wpada cała tłumacząc mi, że to jest jej suknia ślubna. Znów widzę jak kładzie się obok mojego psa naśladując jego ruchy. Znów mnie budzi o szóstej nad ranem, gdy zgłodnieje, a w kuchni wymyśla na co ma ochotę, zmieniając zdanie kilkanaście razy. Jej uśmiech jest definicją mojego szczęścia i bez zawahania zrobiłbym dla niej wszystko. Kocham ją, bo jest i zawsze będzie moją małą siostrzyczką. / niefartowny
|
|
|
Chwyciłeś cierpienie goniąc za szczęściem. Tylko do siebie możesz mieć pretensje.
Twój wybór, twój ból. Ponosisz konsekwencje.
Pezet
|
|
|
I kiedy tak myślę, że zrobię to serio
bo czasem nie mam ochoty by żyć.
I z wyjątkiem tego, że to ty jesteś ze mną
naprawdę nie mam już nic
|
|
|
I znów mam ten stan, że żadne słowa już nie podziałają i chcę uderzać tylko pięściami w ścianę. Chce czuć ból i widzieć spływającą krew po nadgarstku i przestać słuchać jak serce znów zaczyna rozpryskiwać się na cząstki, których nie chce już łapać by składać w całość. Znów rzucę telefonem po krótkiej rozmowie, nie zdążę zakryć twarzy, bo łzy pojawiają się szybciej niż sami możemy się tego spodziewać. I znów powtórzę, że nienawidzę swojej bezsilności i samego siebie, że chciałbym cofnąć czas i pójść tą samą drogą, ale wolniej bez napotykania na niej przeszkód. I wciąż jestem tym gówniarzem, który sobie nie radzi ze stratą, a swoje smutki potrafi zapijać tylko czystą. / niefartowny
|
|
|
Na pozór wszystko gra. Uśmiecham się tak, jak jest to ogólnie przyjęte,
nie za szeroko, nie za wąsko. Tak w sam raz.
Jestem zawsze pogodny i uprzejmy dla wszystkich. Ludzie szanują mnie za to.
Tylko wewnątrz cichy głosik krzyczy 'kurwa mać!'
|
|
|
Mamy tyle wspólnego, dlatego własnie tu
chcę zabrać Cię stąd tam, gdzie słychać serca rytm
W tym całym syfie tyle niedomówień
Jesteś czystą prawdą nawet w zadymionym klubie...
|
|
|
|