  | 
                        
                            
                            
                                
                                    
                                                                            | 
                                         siedziałam po turecku na Jego łóżku. chwilę wcześniej z trudem udało mi się namówić Go na przyjęcie prezentu 'bez okazji'. rozpakowywał, aż w końcu trzymał w dłoniach czerwony kawałek materiału uformowany na bokserki i czytał krótki napis - 'dawca orgazmów'. - co to kurde jest, głupku. - powiedział śmiejąc się i zbliżając do mnie. - przymierzyć? - wymruczał wgniatając mnie swoim ciałem w materac. odnalazłam dłonią Jego kark i przyciągnęłam Go do siebie. - po... tem. - odparłam z trudem, kiedy nasze oddechy zdążyły już się za sobą pomieszać. 
                                                                     | 
                             
                         
                    
                    
                 | 
             
         
        
        
     
    
 
    
    
             
 
                    
            
            
                
                    
                          | 
                        
                            
                            
                                
                                    
                                                                            | 
                                         nie którym ludziom pierdoli sie we łbie ; d 
                                                                     | 
                             
                         
                    
                    
                 | 
             
         
        
        
     
    
 
 
                    
            
            
                
                    
                          | 
                        
                            
                            
                                
                                    
                                                                            | 
                                         są dwa rodzaje facetów: Ci dla nas i Ci, zupełnie przeciwni, od których powinnyśmy trzymać się jak najdalej. niestety, zazwyczaj wybieramy tych drugich. 
                                                                     | 
                             
                         
                    
                    
                 | 
             
         
        
        
     
    
 
 
                    
            
            
                
                    
                          | 
                        
                            
                            
                                
                                    
                                                                            | 
                                         Znalazłam stary pamiętnik, czytam różne rzeczy, otwieram ostatnią stronę, a tam niewyraźny napis, teraz nie wiem czy napisane jest 'kocham' czy 'to cham' i twe imię. 
                                                                     | 
                             
                         
                    
                    
                 | 
             
         
        
        
     
    
 
 
                    
            
            
                
                    
                          | 
                        
                            
                            
                                
                                    
                                                                            | 
                                         wróciła do domu kilka minut po północy. podbiegła do niej zdenerwowana matka, z pytaniem 'dlaczego płaczesz, i czemu znowu piłaś?' spojrzała na nią i z cynicznym uśmiechem odpowiedziała: "miłość, mamo. miłość". 
                                                                     | 
                             
                         
                    
                    
                 | 
             
         
        
        
     
    
 
 
                    
            
            
                
                    
                          | 
                        
                            
                            
                                
                                    
                                                                            | 
                                         za dużo o mnie wiedział. potrafił z mojego spojrzenia wyczytać dosłownie wszystko. i nawet mi to pasowało, dopóki dawałam radę ukrywać, że tak naprawdę nie jest mi obojętny. 
                                                                     | 
                             
                         
                    
                    
                 | 
             
         
        
        
     
    
 
 
                    
            
            
                
                    
                          | 
                        
                            
                            
                                
                                    
                                                                            | 
                                         - przecież mówiłeś, że nie wszyscy kłamią? - kłamałem.. 
                                                                     | 
                             
                         
                    
                    
                 | 
             
         
        
        
     
    
 
 
                    
            
            
                
                    
                          | 
                        
                            
                            
                                
                                    
                                                                            | 
                                         wrzesień? osiem kilo na plecach i On. co czterdzieści pięć minut. 
                                                                     | 
                             
                         
                    
                    
                 | 
             
         
        
        
     
    
 
 
                    
            
            
                
                    
                          | 
                        
                            
                            
                                
                                    
                                                                            | 
                                         zupełnie świadomie wybieram Ten kawałek w odtwarzaczu. ten tak dotkliwie opisujący sytuację w której utknęliśmy, w której pogubiliśmy się do maksimum pozostawiając za sobą wszelkie strzępki nadziei. moment, w którym nagle otrzeźwieliśmy przywołując na powrót rozsądek. w którym ja rozszarpałam słowami Jego serce, a On tym ostatnim pocałunkiem - ostatecznie zabił moje wszystko. chwila, kiedy łzy były tak normalne, a ból oznaczał czynnik, który miał zarówno Jego, jak i mnie, nigdy nie opuścić. 
                                                                     | 
                             
                         
                    
                    
                 | 
             
         
        
        
     
    
 
 
                    
            
            
                
                    
                          | 
                        
                            
                            
                                
                                    
                                                                            | 
                                         przyjaciel to osoba, która bez względu na sytuację: w przypadku śmierci dziadka, zdechnięcia chomika, czy chociażby zafarbowania najlepszej sukienki - będzie wiedziała co robić. nie rzuci pustego 'ułoży się, jestem z Tobą' po czym odejdzie, cicho zamykając za sobą drzwi. zwyczajnie zmusi nas do patrzenia sobie w oczy, usiądzie tuż przed nami i będzie milczeć, że świadomością, że teraz tylko tego potrzebujemy. ciepła bezwzględnej obecności, bez szeptu jakichkolwiek słów. 
                                                                     | 
                             
                         
                    
                    
                 | 
             
         
        
        
     
    
 
 
                    
            
            
                
                    
                          | 
                        
                            
                            
                                
                                    
                                                                            | 
                                         niepewnie położył swoją dłoń na mojej spoczywającej na stygnącym chodniku. nachylił się do mojego ucha cicho szepcząc moje imię. - bądź ze mną szczera. nienawidzisz mnie, prawda? za to co zrobiłem? - pytał pobierając co chwila do płuc urywane hausty powietrza. podniosłam wzrok zagryzając dolną wargę. zauważyłam jak w  Jego oczach igra cholerna mieszanka wszelkich uczuć - począwszy od nadziei, przez żal, aż po odrazę do samego siebie. - jesteś kretynem. - wydusiłam i poczekałam na Jego reakcję. spuścił głowę, schował twarz w dłoniach. odnalazłam Jego podbródek palcami następnie unosząc Go jako niemą prośbą o spojrzenie na mnie. - kretynem, któremu oddałam serce. - dokończyłam wsuwając się w Jego ramiona ze świadomością, że będzie już mój, na zawsze. 
                                                                     | 
                             
                         
                    
                    
                 | 
             
         
        
        
     
    
 
 
                    
            
            
                
                    
                          | 
                        
                            
                            
                                
                                    
                                                                            | 
                                         kiedy muskał wargami mój policzek szepcząc, że najchętniej nigdy nie odstępowałby mnie na krok - mogłam śmiało powiedzieć, że odnalazłam niebo. wyszukałam je tutaj, przy Nim. najcudowniejsze miejsce, jakie mogłam sobie wymarzyć. 
                                                                     | 
                             
                         
                    
                    
                 | 
             
         
        
        
     
    
 
 
    
                                                 
                                             
                                                                                     
                                     
                              | 
                            
                                                            
                                    
                                 |