 |
|
a może zbyt łatwo wierzyłam , zbyt ślepo ufałam , zbyt bardzo pragnęłam , zbyt mocno kochałam ? / nacpanaaa
|
|
 |
|
siedzieliśmy na boisku,pijąc piwo.'nudy cholerne'-powiedział nagle jeden z kumpli,dopijając browara.gadałam właśnie z koleżanką,więc zbytnio nie przejęłam się Jego znudzeniem.'chodźmy gdzieś'-powiedział ktoś z grupy.'na cmentarz'-odpowiedział Damian.kumple się zaśmieli.spojrzałam na Niego-siedział ze wzrokiem wbitym w ziemię, obdrapując z nerwów butelkę.'i co Cię w tym tak śmieszy,kurwa? że chce przyjaciela odwiedzić?'-wydarł się nagle w kierunku kumpla.ten nalge spoważniał, ja nie odezwałam się słowem.Damian wstał, i wkurwiony poszedł z boiska. wszyscy milczeli. godzinę później znalazłam Go - siedział na cmentarzu, przy grobie przyjaciela. uśmiechnięty, z entuzjazmem w oczach mówił coś do zdjęcia na nagrobku. tak, On nadal żyje ich przyjaźnią - bo jak kiedyś powiedział, jest ona na śmierć i życie i nigdy z niej nie zrezygnuje. || kissmyshoes
|
|
 |
|
On nigdy się nie zmienił.dla Niego słowo 'miłość' oznaczało pewien dodatek do życia. dodatek,którym żyje i który stanowi centralną część Jego życia-ale nadal, mimo to istnieje też inne życie.istnieją przyjaciele, dla których jest w stanie zjawić się wszędzie,o każdej porze dnia i nocy.istnieją 'kumple'-już nie ci podpięci pod grono przyjaciół,ale ci o których wiecznie się wkurzam,bo to Oni zawsze mają 'ważną sprawę' w postaci blanta, meczu czy kolejnego spotkania w bramie.istnieje rodzina-matka, za którą oddałby życie,i nieco gorsze kontakty z ojcem,które i tak już się poprawiły.istnieje też rap, który jest znaczącą częścią Jego życia,a ja nie mam mu tego za złe, bo w końcu to Jego pierwsza,najważniejsza miłość.istnieje jeszcze wiele innych rzeczy,typu:praca,uczelnia,alkohol,ćpanie-które tworzą Jego życie.i za to Go kocham-bo mimo tego,że ma mnie, nie potrafi ograniczać się do koncentorwania się tylko na miłości. potrafi dzielić czas,i serce-a to w Nim jest najpiękniejsze.||kissmyshoes
|
|
 |
|
zerwaliśmy wtedy. byłam w kompletnej rozsypce.siedziałam w domu,gdy zadzwonił.po głosie poznał,że coś ze mną nie tak.przyszedł, i zastał mnie ze łzami na policzkach i nożem przystawionym do nadgarstka.'w tym momencie to odłóż'-wydarł się.byłam jednak uparta. 'nie'-krzyknęłam.poszedł do kuchni,i przyniósł drugi nóż.usiadł obok mnie,i przyłożył go sobie do ręki.'tnij,ja zaraz po Tobie.'-powiedział. niepewnie spojrzałam na Niego. 'daj sobie spokój'-powiedziałam.w tym momencie naciął się z całej siły,na szczęście omijajac żyłę.krew zaczęła kapać mu na dresy.upuściłam nóż,i trzęsącymi rękoma przyłożyłam mu do rany prześcieradło.'co Ty robisz?' -rozpłakałam się.wstał,i przytulając mnie powiedział: 'ukazuję Ci jakie to jest patrzeć na to jak ukochana osoba robi sobie krzywdę'.otarłam łzy z policzka.'przepraszam'-powiedziałam. 'nic się nie stało'-powiedział. 'ale masz przeze mnie ranę'-dodałam.'e tam, małe nacięcie.takie tam bobo'-syknął z bólu,dotykając się w miejsce przecięcia.|| kissmyshoes
|
|
 |
|
'Coś pękło, kiedy przyszła codzienność. I wiesz co ? Zaczęli żyć na odpierdol'
|
|
 |
|
'bo łączyło nas więcej niż przyjaźń i piwo...'
|
|
 |
|
'Mieliśmy błękitne oczy i nikt nas nie kochał" Bonson.
|
|
 |
|
...nie chce żyć, idź po wódke.
|
|
 |
|
Jego wredny uśmiech idealnie komponował się z oczami, które każdego mierzyły z góry na dół. dres, i ogromna koszulka mass dnm'a pasowała do sposobu w jakim się bujał. słowa, które wypowiadał z arogancją, był nawykiem, a jednocześnie formą obrony, i pancerza przed otaczającym Go światem. był skurwielem, chamem i pieprzonym inteligentem - ale to wszystko nie zdołało mnie od Niego odsunąć. poznawałam Go z każdym dniem coraz bardziej. coraz mocniej brnęłam w każde Jego słowo i gest, a On udowaniał mi, że pod tym pancerzem wypełnionym arogancją i ironią, kryje się cudowny człowiek, którego niewielu jest w stanie zrozumieć. na własną odpowiedzialność wpakowałam się w mnóstwo wrednych zagrań i bólu. na własną odpowiedzialność pozwoliłam mu dotrzeć do mojego serca. i mimo wszystko - nie żałuję, bo kocham takich ludzi. kocham poznawać człowieka tak dogłębnie, pomimo warstwy ironii jaką ma na sobie. bo warto czasem przejść przez milion dni bólu,dla kilku tak cudownych dni radości./veriolla
|
|
 |
|
tylko On we mnie wierzył, codziennie powtarzając mi 'dasz radę'. tylko On nadawał kolor szarym barwom mojego życia. tylko On dbał o każdy mój uśmiech. tylko On trwał przy mnie z każdym dniem coraz bardziej. tylko On wiedział co czuję, patrząc mi w oczy. tylko On rozumiał moje trzy kropki w smsie. tylko On wiedział o mnie wszystko. tylko przy Nim poznałam najpiękniejszą formę przyjaźni. tylko On to wszystko zjebał, przeobrażając to w jakąś dziwną formę uczuć. / veriolla
|
|
|
|