 |
przed zwykłym krokiem z dni wcześniejszych, ucieczka do tych magicznych paru chwil ze sceny
|
|
 |
mówimy sobie, że jesteśmy królami życia, bo mamy więcej niż inni i trochę częściej nas słychać
|
|
 |
słysząc na słuchawkach równo bijące werble, oddając serce, gdy zamieniam tusz na poezję
|
|
 |
otwierasz powoli własną puszkę pandory
|
|
 |
łatwiej spadasz na dno gdy jesteś na szczycie
|
|
 |
przyszło mi się uczyć na swych a nie cudzych błędach
|
|
 |
najważniejsze jest to, co masz w sercu, dopiero później kasa
|
|
 |
niech wam banknoty do końca nie przysłonią oczu, co to za motyw, że na ich widok nie trzymasz moczu?
|
|
 |
być może jestem niepoprawnym marzycielem, ale ja was proszę o tak na prawdę niewiele
|
|
 |
słuchaczu, graczu, jesteśmy częścią tej gry, wiem, że to powód do płaczu, kiedy patrzę na ten syf, które w około sieją swą niewiedzą tą zarazę, wszyscy razem możemy stać się na jej drodze głazem
|
|
 |
to terrorysta dobija nas tykaniem, na ręce w kieszeni, z wahadłem i na ścianie
|
|
 |
bądź sprytny, na czas nie ma bata, zabija nas w ratach, jest panem świata, każdy chce mieć go więcej, więcej, prędzej czas minie, osłabną ręce, zmieni nam twarz, nie raz da się we znaki, jeśli z nim grasz, nie masz szans by go zabić
|
|
|
|