 |
- Dzień dobry, Norman - powiedziała lodówka. - Dzień dobry, Norman - powiedział prysznic. - Dzień dobry, kurwa - powiedział Norman. /
Jarosław Grzędowicz
|
|
 |
Każdy tkwi wewnątrz własnej głowy, wśród tego, co zrozumiał i zobaczył, i co pozostaje zamknięte przed innymi. /
Jarosław Grzędowicz
|
|
 |
Doszła do wniosku". Kobiety zazwyczaj najpierw nie wiedzą, czego chcą, i żyją jak leci, a później znienacka "dochodzą do wniosku" i wprawdzie nadal nie wiedzą, czego chcą, ale za to wiedzą, że to ma być "coś innego / Jarosław Grzędowicz
|
|
 |
Uciec, mianowicie, trzeba dokądś. Gdziekolwiek to jest. /
Jarosław Grzędowicz
|
|
 |
Oto nowa wiedza: do ognia należy dokładać, a nie rozpaczać, że zgaśnie. / Jarosław Grzędowicz
|
|
 |
- Kiedy zacznie się wiec? - pytam. - Nie wiesz? Już trwa. Czuje się jak w szkole. Dlaczego zawsze wszyscy skądś wszystko wiedzą, a ja nie. To jak zły sen. "Do kiedy trzeba zaliczyć chemię? - Nie wiedziałeś? Do wczoraj.". A potem tak samo przez całe życie. /
Jarosław Grzędowicz
|
|
 |
- wychodzę - oznajmiam. - W razie czego wiecie, gdzie rosnę. Jestem zajęty, muszę zrzucić liście. Jesień, rozumiecie. Pełne gałęzie roboty./
Jarosław Grzędowicz
|
|
 |
Był to dobry dzień, żeby umrzeć albo iść na piwo. Zdecydował się na to drugie rozwiązanie./
Jarosław Grzędowicz
|
|
 |
Przejściowe pory roku nie są dla mnie najlepsze. Dla nikogo takiego jak ja. Obłęd lubi wracać jesienią lub przedwiośniem. Lubi niż, mgłę, ołowiane zachmurzone niebo. Budzisz się rano i masz do dyspozycji albo nieokreślony lęk, albo smutek. A czasami jedno i drugie. Chciałbym obudzić się pogodnym i uśmiechniętym lub przynajmniej obojętnym, ale jedyne, na co mogę liczyć, to wybór między trwogą a rozpaczą oraz nadzieja, że nie zwariuję do reszty. /
Jarosław Grzędowicz , moj mistrz.
|
|
 |
Zły koń! Bardzo zły, niepozytywny koń! Niedobry koń! Znaczy właściwie nie koń, tylko ten, renifer jakiś... Czy daniel... Cholera cię wie. Zły jeleń! Bardzo niedobre zwierzę wierzchowe nieznanego gatunku! Złe okapi! Brzydka żyrafa! /
Jarosław Grzędowicz
|
|
 |
Rodzimy się bowiem i umieramy sami, a ci, którzy towarzyszą nam po drodze, zwykle będą musieli wybrac własną. / Jarosław Grzędowicz
|
|
 |
Słyszę, że jakiś samochód podjeżdża pod mój dom i czasem jeszcze odruchowo sprawdzam czy to nie Ty. Ktoś zadzwoni do moich drzwi, a na myśl przychodzi mi, że może zdecydowałeś się przyjść. Jadę do miejsca, w którym spotkaliśmy się po raz pierwszy i zastanawiam się czy tym razem też zobaczę tam Ciebie. Słucham niektórych piosenek i myślę tylko o Tobie. Widzisz, ja ciągle nie potrafię zapomnieć, nie potrafię żyć w taki sposób jak gdybyśmy się nigdy nie spotkali. Jesteś dla mnie zbyt ważny, moje serce zbyt mocno Cię kocha. A z tym nie da się walczyć. / napisana
|
|
|
|