 |
|
poziom oksytocyny powyżej normy.
|
|
 |
|
a kiedy umrę każę się spalić. sproszkowaną mnie podadzą Ci na złotej tacy, a później wciągniesz mnie jak najtańszą kokę od dilera za rogiem. przecież obiecałeś, że będziemy nierozłączni.
|
|
 |
|
z czasem uda Ci się zmyć z ciała odciski jego palców. gorzej jest z sercem. tam nie dostaniesz się, ani z gąbką ani z żelem pod prysznic.
|
|
 |
|
Miłość jest wtedy, gdy On wbija Ci sztylet w serce,
a Ty martwisz się tylko tym, żeby nie pochlapał się krwią.
|
|
 |
|
a gdybym miała świadomość, że wsiadasz na ten pieprzony motor tylko po to, aby ze sobą skończyć, położyłabym się Ci pod koła tak, abyś tego nie zauważył. załatwilibyśmy się oboje za jednym zamachem. przynajmniej nie musiałabym przeżywać tej całej histerii, kiedy dowiedziałam się o Twojej śmierci. żałuję, że przekonałam się na jaką skalę potrafią mi się trząść dłonie i drżeć wargi. że potrafię płakać bez łapania oddechu. wolałabym zginąć wtedy razem z Tobą niż poczuć jak to jest osuwać się na ścianie ze zwykłego niedowierzania we własne nieszeście.
|
|
 |
|
można być z kimś zbyt blisko. istnieje pewna granica po której przekroczeniu, wycofanie oznacza tylko więzy bólu i cierpienia. są to momenty, kiedy nie możesz iść przez ulicę bez wtulenia się w niego, wiedząc jak bardzo zmarzniesz. kiedy oddajesz mu siebie i swoje ciało, a w powietrzu czuć tylko błogą namiętność, która tańczy niczym Patryk Swayze w 'Dirty Dancing'. momenty, których będzie Ci brakowało najbardziej. te, kiedy miałaś świadomość, że jesteś tylko dla niego, a on tylko dla Ciebie. kiedy miałaś pewność, że jesteś przesiąknięta szczęściem dokładnie tak jak Twoje ubrania, nikotynowym dymem po wspólnym popołudniu z Twoim lubym.
|
|
 |
|
klęczałam przy nim, gdy leżał w kałuży krwi, a ja przed oczami miałam tylko momenty naszych kłótni. te, kiedy zanosiłam się płaczem. te, kiedy bez namysłu dawałam mu w twarz. modliłam się o to, żeby to pieprzone pogotowie przyjechało jak najszybciej, co chwilę nerwowo spoglądając w okno. obiecywałam bogu, że już nigdy nie podniosę na niego głosu. że już nigdy nie wyrządzę celowej krzywdy. ale warunek był jeden - nie mógł mi go zabrać. 'oddychaj, kochanie, oddychaj' - dukałam, ujmując w dłoniach jego twarz, mając świadomość, że mnie samej przydałby się respirator. - kocham, kocham. - powtarzał jak mantrę. - cicho kochanie. - mówiłam przykładając do jego czoła, zimne usta. - bądź szczęśliwa. - powiedział zaciskąjąc dłoń na moim kolanie. - będę skarbie. oboje będziemy. - powiedziałam, wybuchając jeszcze bardziej doniosłym płaczem. - będziemy szczęśliwi, tak skurwysyńsko bardzo. - wyszeptał. przyjechała karetka. przeżył. i chociaż złożył jej obietnicę na łożu śmierci i tak ją złamał.
|
|
 |
|
kiedyś nad nami jeszcze zaświeci słońce.
|
|
 |
|
Moja Perełko, życzę Ci zdrowia, radości w życiu, samych udanych chwil, byś nigdy nie musiała niczego żałować, abyś dostała, sie na wymarzone dziennikarstwo i bym za 8 lat włączając TV widziała Cię tam po drugiej stronie telewizora, uśmiechającą się od ucha do ucha i zdającą relacje z jakiegoś ważnego wydarzenia, oczywiście życzę wytrwałości z S., bo milość i szczęście już macie, byście mieli gromadkę smrodków i mam nadzieję, że ciocia Sylwia, będzie mieć okazje je poznać osobiście! :D
Spełnienia marzeń, by wena Cię nigdy nie opuszczała, byś zaśmiecała moblo, tymi swoimi cholernie wspaniałymi wpisami i czego sobie najwspanialsza Wanilio życzysz . < 33 p.s mam dla Ciebie pyszne ciasto! :-*
|
|
 |
|
gdyby to nie było takie cholernie smutne, to byś był pierwszą osobą, do której bym się uśmiechnęła.
|
|
 |
|
- i co mam iść do niego do domu, rzucić mu się na szyje, zacząć całować, i krzyczeć jak bardzo go kocham?!
- ja bym tak zrobiła.
|
|
|
|