 |
|
przykro jest patrzeć jak odchodzisz, w pewnym sensie miałem nadzieję, że zostaniesz
|
|
 |
|
odnalazłem melodię, która w jakiś sposób sprawia, że o tobie myślę i puszczam ją na okrągło, dopóki nie zasnę, rozlewając drinki na moją kanapę
|
|
 |
|
im tired you tired jesus wept
|
|
 |
|
widziałem tyle łez, słyszałem tyle westchnień, tyle razy nie chciałaś mnie, a ja wciąż jestem
|
|
 |
|
i chociaż pewnie nie tego chcesz, gaśnie zapałka ostatnia w deszcz
|
|
 |
|
czy to my, czy to piwo, czy to schiz, czy to miłość?
|
|
 |
|
już nie chce pić wódki zalał mnie jej strumień, dzisiaj umiem pić dobrze, bo całe życie trenuję
|
|
 |
|
patrz, zmieniam swoje przeznaczenie dzisiaj bo utonę jednak, choć wielu chciało żebym wisiał
|
|
 |
|
znowu czuję się jak przegrany śmieć, bo wszystko się wali, prócz tej ściany przede mną
|
|
 |
|
chcesz, to ci opowiem o tym jak upada człowiek i jak zabijają go, w żalu i w gniewie
|
|
 |
|
i dawałaś mi tę szanse nieraz, bym się pozbierał, żebym wstał, zobacz wstałem, ale ciebie już nie ma
|
|
 |
|
już mnie nie jara życie w samotności, mógłbym tu zaraz zacząć szukać miłości, ale miałem dość ich i chyba skumałem, że to czego szukam już miałem
|
|
|
|