 |
Kocham was moje zjebki. < 333
|
|
 |
Walentynki.. w tym roku spędzę sama. NIENAWIDZĘ KURWA . !
|
|
 |
Nienawidzę tego pojebanego stanu kiedy nie jestem w stanie niczego zrobić ze swoim życiem
|
|
 |
Czas.... On wcale nie leczy ran , On tylko przyzwyczaja do bólu...
|
|
 |
Ciągle pije, pale, jaram, wciągam i niszczę siebie , a to kochanie tylko przez Ciebie bo zostawiłaś mnie samego w tym momencie kiedy najbardziej Ciebie potrzebowałem./jnds
|
|
 |
Chujowe uczucie wstając rano z myślą że on jest teraz twoim oczkiem w głowie a ja zwykłym jebanym chujem./jnds
|
|
 |
Czas się ogarnąć i zacząć wszystko od nowa...
|
|
 |
Są takie dni, gdy potrafię zjeść pięć paczek Śmiejżelków i trzy tabliczki czekolady Alpen Gold, a i tak się nie uśmiechnę. /bloodmerry
|
|
 |
|
nie wiem. - moje ulubione zdanie ostatniego czasu.
|
|
 |
i obrzydził mi świat, ten w wersji bez niego. ten bez dwóch kubków kawy, zamiast jednego, ten bez pocałunków w gorącej parze nad nimi. świat, pozbawiony kolorów słońca, które obiecywało nowy, pełen możliwości dzień. bez gwiazd, które niegdyś nazwane naszymi imionami - teraz były jedynie błyszczącymi punkcikami na czarnej mapie nieba. zabrał ze sobą cały sens, jakby po prostu spakował go do reklamówki i biorąc pod pachę, wyszedł. i jego perfumy, które zawsze dopełniały wizerunek łazienkowej półki, zniknęły. szafa opustoszała, zabrakło w niej jego koszul. w końcu, pozbawił mnie nawet wspomnień. wpakował je do walizki, wraz z tym swoim ulubionym kubkiem, wraz z rysunkiem Drogi Mlecznej, wraz z sensem, ubraniami i tymi drogimi perfumami. zabrał wszystko. nawet zdjęcia. i serca też, nie oszczędził. /nieswiadomosc
|
|
 |
gdzieś, którejś z bezsennych nocy. między drugą trzydzieści trzy, a trzydzieści cztery. dopadła mnie silniej, niż mogłabym to wytrzymać. a jednak, naparła z każdej strony, z zewnątrz, od wewnątrz. przez okno. niepojęta sercem samotność, nieuchwytna, na pozór. złapała mnie mocno i choć uderzałam rękoma, młócąc powietrze, kotłowałam pościel, nie odchodziła. palce, zimniejsze niż lód, oplatała wokół mojej szyi. jakąś częścią siebie, tą zrównoważoną, chciałam się jej pozbyć, jednak tak dobrze było mi ze świadomością, że właśnie ona, może sprowadzić ubłagany koniec. pozbawiona uczuć, zapomniałabym o nim. zapomniałabym o miłości, którą mnie poczęstował a potem wyrwał z gardła, wraz z sercem. to on zaprosił ją do mojego pokoju. samotność. to on dał jej adres i klucz. zabił mnie, przez pośrednika./nieswiadomosc
|
|
|
|