 |
jesteś wyjątkowy jak mleczyk w epoce lodowcowej.
|
|
 |
jak chcesz coś mi powiedzieć to mów do domofonu
|
|
 |
brakuje Ci tylko jednej osoby,
a wydaję się jakby nikogo nie było.
|
|
 |
tworzymy jedność w odbicia lustrze
oboje marząc o wspólnym jutrze.
|
|
 |
Chodź , przyjebie ci całusem
|
|
 |
|
jeśli kobieta zachowuje się jakby miała Cię w dupie , to w zasadzie chuj wie co to znaczy .
|
|
 |
nie znam Cie, ale wkurwia mnie Twoja morda
|
|
 |
pamiętajcie o trzymaniu kciuków za Adamka!
|
|
 |
rozchyliłam powieki ścierając pospiesznie łzę spływającą po policzku. napotkałam mrok, księżyc niezdarnie wkradał się blaskiem przez okno. - przepraszam. - wyszeptałam najciszej, jak potrafiłam. - przepraszam, kochanie... - przełknęłam gulę stojącą mi w gardle. nakryłam się szczelniej kocem odnajdując brak Jego ramion, niegdyś przepełnionych ciepłem. - kocham Cię, wiesz? naprawdę. - jęknęłam posyłając spojrzenie milionom gwiazd z pustą świadomością tego jak cholernie się spóźniłam.
|
|
 |
o kilka haustów wina za dużo, zbyt mało słów, kilka liter, jedno imię, jedno spotkanie warg. serce, które pozostawiłam w kieszeni Jego bluzy zapominając, że go potrzebuję.
|
|
 |
jedna noc - mrok w którym zawisł Jego niespokojny, przepełniony nikotyną oddech, krótki, urywany pocałunek, łzy na naszych policzkach odbijające blask księżyca, głuche 'kocham', choć obydwoje wiedzieliśmy, że już nie potrafimy.
|
|
 |
najchętniej zapomniałabym o wszelkich racjonalnościach. wychodząc z domu i nie biorąc ze sobą żadnej bluzy, drobnych, komórki czy fajek - zapomniałabym o tym, co powinnam, a co jest wbrew zasadom. zwyczajnie, chciałbym wyjść nie słuchając tego, jaką idiotką jestem i jaki błąd popełniam. wyjść i podreptać wprost w Jego ramiona.
|
|
|
|