 |
Pytasz mnie co się ze mną stało, czemu jestem taka chłodna, niedostępna i niemiła? Czemu milczę przez tygodnie i brak we mnie wcześniejszej czułości? Nauczyłam się tego od Ciebie, mistrzu obojętności.
|
|
 |
Ty nie możesz żyć bez fajek, a ja bez Ciebie. Taka tam, różnica upodobań.
|
|
 |
Dobrze wiem, że czasem bardzo trudno mnie kochać, ale chyba łatwo zobaczyć miłość w moich oczach (...) Czasem myślę: nadszedł czas dla mnie by iść do psychiatry (...) Może już czas na mnie, nie mam zalet, mam wady (...) Nie umiem Cię pocieszyć, kiedy patrzysz w przeszłość, ale mogę wziąć dobre wino i pójść tańczyć w deszczu z Tobą (...) Mam dla Ciebie mały prezent, znów mam Cię w sercu, znów nie śpię po nocach, marzę o szczęściu. / Płomień 81
|
|
 |
I obrzydził mi świat, ten w wersji bez niego. Ten z jednym kubkiem kawy, zamiast dwóch. Ten bez pocałunków w deszczu. Swiat, pozbawiony kolorów słońca, które obiecywało nowy, pełen możliwości dzień. Bez gwiazd, które niegdyś nazwane naszymi imionami - teraz były jedynie błyszczącymi punkcikami na czarnej mapie nieba. Zabrał ze sobą cały sens, jakby po prostu spakował go do reklamówki i biorąc pod pachę, wyszedł. Jego perfumy, które zawsze dopełniały wizerunek łazienkowej półki - zniknęły. Szafa opustoszała, zabrakło w niej jego koszul. Pozbawił mnie nawet wspomnień. Wpakował je do walizki, wraz z tym swoim ulubionym kubkiem, wraz z rysunkiem Drogi Mlecznej, wraz z sensem, ubraniami i drogimi perfumami. Zabrał wszystko, nawet zdjęcia. Serca również nie oszczędził.
|
|
 |
Popatrz, jak odchodzi. Wolno, na luzie.. jakby to co trzyma w ręku wcale nie było odłamkami jej serca. Pali fajkę, udając że ten dym to wcale nie nadzieja, która spłonęła żywcem. Daszek czapki osłania jego węglowe oczy, w których ukrył jej duszę, gdy wytargał ją z ciała. W kieszenie upchał resztki żarliwej miłości, ledwo dopinając guziki na pulsującej namiętnością tęsknocie. Pod pachą ma małą torbę, do której upakował jej wspomnienia, te dobre oczywiście. Złe zbyt wiele ważą, a on z natury nie lubił się przemęczać. Nie lubił się wiązać, czuć jak pies na łańcuchu. Ale kochał niszczyć, dlatego zabrał jej to wszystko, co zdołał. I nie pozostawił jej nic, prócz pustego ciała, wypranego z uczuć. Zostawił ją na pastwę dzikich myśli, urojeń i braku wiary. Lubił patrzeć na czyjąś autodestrukcję.
|
|
 |
Z uczuć, którymi jestem przepełniony po same kości, zbuduję tratwę, którą przepłynę przez ocean łez do Ciebie. Będzie solidna tak bardzo, że nie złamie jej żaden sztorm, który napotkam po drodze. Przepłynę je, tylko obiecaj mi proszę, że będziesz czekała, kiedy dobiję do portu, który nosi Twoje imię./mr.lonely
|
|
 |
Kto Ci powiedział, że wolno Ci się przyzwyczajać? Kto Ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
|
|
 |
Siadam, wyciągam szluga, biorę bucha za tych, którym już nie ufam.
|
|
 |
Twoje Usta. Twoje usta, które tak uwielbiam całować należą do niej.. jesteś jej...
|
|
 |
Pragnę tylko Jego kolejnego uścisku, przenoszącego w zupełnie inny wymiar.
|
|
 |
Oddaję Ci się całą sobą. Jestem Twoja. Ciało,serce i myśli możesz uznać za swoją własność. Ostatnio doszły jeszcze sny. W których co wieczór grasz główną rolę. Gdy dobiega końca nasze spotkanie to zostaje przedłużone w moich wyśnionych historiach. Widzisz,nie opuszczasz mnie nawet na moment. Bez obaw.Taka sytuacja bardzo mi odpowiada. Bo nikt nie lubi tracić z oczu tego czego pragnie,tego co kocha. Złączone nasze dłonie i splecione palce czują taką moc,takiego kopniaka że śmiało mogłyby stworzyć czy zagrać wielkie dzieło. Na miarę sław. Na ogromną skalę. Bo oddzielnie byliśmy tylko zwykłymi ludźmi. Niczym nie wyróżniającymi się z tłumu. Jednak razem stajemy się wyjątkowi. Za sprawą miłości rzucamy się w oczy. Ludzie mijają nas z uśmiechami na ustach. A my jesteśmy dumni,że tak pięknie wyglądamy u swojego boku.Że wywołujemy emocje w tym niby pozbawionym ich świecie/hoyden
|
|
|
|