|
w końcu wyszliśmy na wolność, wyszliśmy na prostą,
ale idzie mi to wolno, razem raźniej, gdybyśmy byli obok,
ale zjebał właśnie razem nam się światopogląd.
|
|
|
Nie mogę zwlekać z tym, to jeszcze nie moment,
nie koniec, póki monotonia mnie nie wchłonie
dopóki blask oświetla dłonie tułam się po stronach świata,
dopóki jeszcze mam do czego wracać.
|
|
|
może wcale jej nie znałem, chociaż znali ją chłopcy
z tych tanich domówek, gdzie się piło tanią wódę
potem brało się za szmaty, albo swoje, albo cudze.
|
|
|
Ma mówić mi gdzie mam iść? A niby dlaczego?
Bo nie chcę jak owca, prawie na rozkaz.
Jeśli coś ma zabierać, to niech zabiera noc nam.
|
|
|
"dzień na trawie, a nie w zadymionym klubie nocą!"
|
|
|
już nie będę prosić kiedy ty, trzaśniesz drzwiami powiesz to koniec.. wyjdź.
|
|
|
"Zapomnieliśmy dotykać siebie tak, jak uczyliśmy się"
|
|
|
"Pierdol ją zobacz jak daleko zaszedłeś, nie daj ranić się sentymentom - życie jest piękne!"
|
|
|
rano wstaje łapie doła jak ja tęsknie a od Ciebie jak od ściany odbijają się pretensję.
|
|
|
kiedyś to słyszałem kocham,teraz słyszę jesteś pojebany.
|
|
|
|