 |
Żyję z dnia na dzień, w lustrze widzę wstyd, niszczę swoje sny, w którą stronę iść? Nie wiesz o mnie nic, nie bierz mnie za wzór, nie chcesz ze mną być, nie jestem ze snu.
|
|
 |
Tak to już jest czasem mam jakiegoś pecha, im bardziej czegoś chcę, tym szybciej mi to ucieka
|
|
 |
spójrz w lustrze to takie puste
jesteś ze mną gdy odnoszę sukces
kiedy upadnę znowu stąd pójdziesz
nie myśląc o mnie nawet sekundę
|
|
 |
Chcesz mnie poznać? Usiądź ze mną w nocy. Obiecuje Ci, że obędzie się bez słów. Zwyczajnie spójrz wtedy w moje oczy. Dostrzeżesz w nich to czego zza dnia nie widać. Więc skoro już patrzysz to zastanów się dlaczego nigdy nic nie mówię. Dlaczego uśmiecham się każdego dnia, udając pełnie szczęścia. Potem mnie przytul, jeszcze raz, ale mocniej. Poczuj choć po części moje wnętrze. Jeżeli jesteś kimś prawdziwym zobaczysz to. Zobaczysz to czego inni nie potrafią. A ja wtedy zobaczę, że jesteś prawdziwym przyjacielem.
|
|
 |
Gdybyś spojrzał w swoje oczy szybko dostrzegłbyś pustaka,
Który nie szanuje życia, tak jak i swojego brata
|
|
 |
Jej oczy błyszczą szczęściem, nazwij to jak chcesz. To nie krótkotrwały romans, jednonocny seks
|
|
 |
Stoję na dachu bloku, jakby na świata szczycie,
Tylko nie mogę skoczyć - czuję, że kocham życie.
|
|
 |
Mógłbym z Tobą spróbować, widzę coś w Twoich oczach, to przyciąga jak magnes, można się zakocha
|
|
 |
Na sercu kamień, z ust cisza i znów się nie znamy i mijamy wśród pytań
|
|
 |
miała jedyne marzenie - bardzo chciała się zakochać.
|
|
 |
Wstyd mi za to co mówiłem gdy nie widziałem sensu w tym wszystkim
|
|
|
|