 |
Wiele razy myślałam o śmierci, o tym, że mogło by mnie z wami nie być, ale gdybym Ci teraz o tym powiedziała pewnie wywaliłbyś mi, bo nie zniósł byś myśli, że mogłoby mnie nie być./immoreelverbeelding
|
|
 |
I wiem, że czasem potrafię nawijać godzinami bez sensu. I wiem, że dla ciebie to takie zabawne. I wiem, że kolejny raz zamkniesz mi usta pocałunkiem.
|
|
 |
Narkotyki działają powoli, małymi kroczkami. Najpierw zapewniają świetne samopoczucie, luz i bezproblemowość, nie chcąc nic w zamian. Później podnoszą stawkę i za chwilę dobrego samopoczucia żądają długich godzin gorszego.
|
|
 |
powinnam była przewidzieć, że po ociepleniu stosunków z ukochaną, znów stanę się obca.
|
|
 |
2. nie będzie to łatwe, ale wiem, że jesteś w stanie to zrobić. udowodnij, że cię nie zniszczył, że mimo wszystko doskonale sobie radzisz. teraz wszystko zależy od ciebie, co zrobisz. wiem, że masz już dosyć tego stanu, więc nie siedź tak bezczynnie. zacznij żyć.
|
|
 |
1. mija kolejny dzień, a ty wciąż nie możesz znaleźć sobie miejsca. każde jest ci obce, gniecie cię, przeraża lub jest zbyt przestrzenne. nie potrafisz rozmawiać z innymi ludźmi. uciekasz do swojego własnego świata. świata gdzie on jest obok ciebie, gdzie wszystko jest takie jak było. świata gdzie po prostu czujesz się bezpieczna i szczęśliwa. ale to nie trwa długo. zostajesz sama, zamknięta w czterech ścianach niewielkiego pokoju i wszystko zaczyna do ciebie powracać. nie możesz się opanować. krzyczysz w poduszę, by nie niepokoić domowników. po chwili poduszka jest już cała mokra od łez. szarpiesz swoje ciało. pragniesz jak najszybciej pozbyć się tych wszystkich myśli. w końcu zmęczona zasypiasz. pewnie obudzisz się w środku nocy. wstań - i tak już nie zaśniesz - podejdź do lustra. co widzisz? podkrążone oczy, powieki sine, wciąż mokre od łez, potargane włosy, szara cera. nie pozwól by wciąż to trwało. otwórz szafę, wyciągnij najlepszą sukienkę i buty, zrób makijaż, rozczesz włosy
|
|
 |
dziś w nocy przestaniesz mną kierować. nie wydasz już ani jednego słowa. delektując się twoim ostatnim tchnieniem bez skrupułów wbiję w ciebie idealnie wyostrzony nóż. odejdziesz, na zawsze. już nikt nie będzie mógł cię zranić. zapomną o twoim istnieniu. pozostawisz miejsce dla mądrzejszej od ciebie istocie. powinieneś być mi wdzięczny, już nic nigdy nie poczujesz.
|
|
 |
"nie masz pojęcia co czuję. nie płakałaś całej nocy w oczekiwaniu na odpowiedź. nie bałaś się, że utracisz tak ważną dla siebie osobę." tak, nigdy tego nie doświadczyłam. zwłaszcza nie wtedy, gdy pisałeś, że już mnie nie kochasz.
|
|
 |
pamiętasz mnie jeszcze? pamiętasz jak martwiłam się, gdy miałeś iść do szpitala? jak wszystko inne schodziło na drugi plan, pozwalając dominować troską o twoje zdrowie? pamiętasz jak w deszczu biegłam do Ciebie, tylko po to abyś znów się uśmiechnął? pamiętasz jak utulałam cię, byś mógł spokojnie zasnąć? pamiętasz jak jak wspólnie gubiliśmy się na dobrze nam znanych ulicach? pamiętasz nasze plany? twoje obietnice? ja pamiętam. pamiętam każde twoje słowo, każdy gest, każdą wspólną chwilę, o których nie chcę zapomnieć. i wiem, że pewnego dnia ty także wszystko sobie przypomnisz, ale mnie już wtedy nie będzie.
|
|
 |
kolejne dźwięki wydobywające się z głośników. mnóstwo świateł. pilna potrzeba picia. kolana nie mogące już utrzymać ciała. wszystko to spowodowało, że świat stanął we mgle. wszystko się zamazało. potworny ucisk w skroniach. wewnętrzny chłód. przyśpieszone tętno. wiedziałam do czego to prowadzi, ale nie mogłam tak po prostu odpuścić. uwierz lub nie, pierwsze dźwięki ulubionego utworu sprawiły, że wszystko wróciło do normy.
|
|
 |
to niesamowite co jeden człowiek potrafi zrobić z tak ogromną ilością zupełnie obcych sobie ludzi. wszyscy razem w jednym miejscu, zjednoczeni jego słowami. choć nikogo wśród nich nie znałam, czułam jakbym była wśród najlepszych przyjaciół. po raz pierwszy od dawna poczułam, że nie jestem sama. kocham te chwile. najpiękniejsze piekło na ziemi. gdybym mogła, poświęcałabym każdy wieczór aby w tym uczestniczyć.
|
|
 |
Spotkaliśmy się po czterech dniach i jakbyśmy od tych czterech dni nie mogli oddychać, więc braliśmy głębokie wdechy siebie nawzajem.
|
|
|
|