 |
to zabiera im chęć życia, morduje nadzieje
|
|
 |
dziś, tak jak i wczoraj idę przez świat, z prawdą na barkach. patrzą spode łba, Ci co brodzą w swoich kłamstwach
|
|
 |
jestem kurwa tak niewyobrażalnie słaba, że aż samej mi się szkoda. co jest jeszcze bardziej żałosne, niż gdyby współczuł mi ktoś inny.
|
|
 |
i chuj Ci w pięty dla zachęty.
|
|
 |
obiecał, że nie będzie łez już nigdy , szczęście wróci znów im
|
|
 |
wtedy były marzenia, a dziś są tylko plany, wciąż nie mamy czasu i wciąż ich nie spełniamy
|
|
 |
nawet jak śpisz musisz trzymać wartę, jedno oko przymknięte, drugie pół otwarte
|
|
 |
gdzie Ci wszyscy z którymi miałem zmieniać ten świat?
|
|
 |
wspominamy te czasy niemal jak bohatera, pamięć o nich do dzisiaj gdzieś tam się poniewiera
|
|
 |
nie zawsze możesz polegać na swych zmysłach, do wszystkiego jednak trzeba zachować dystans
|
|
 |
Gdzieś w biegu, w tłoku gdzieś, gdzie nie ma na to czasu, gdzie nie spodziewałabym się tego od razu. W innym mieście patrząc w tą samą witrynę, zderzą się odbicia spojrzeń na tą jedną chwilę, na domówce, w restauracji w czytelni, płacąc rachunki w tej samej spółdzielni Idąc na spotkanie z inną, wychodząc z bramy. Wiem że kiedyś się spotkamy.
|
|
 |
Mam nadzieję, że już mi się to nie przyśni
Nie mam ochoty zaglądać znów we własne myśli
|
|
|
|