 |
Nieproporcjonalnie wiele rzeczy nas dotyczy, które mało nas obchodzą.
|
|
 |
ogólnie moja samoocena spadła mi do nóg, a ja ją jeszcze podeptałam i ogólnie to bym położyła się i się po prostu popłakała.
|
|
 |
Wracałam do domu wieczorną porą , było już ciemno . Ciemne ulice oświetlały wysokie latarnie , po drodze mijałam ludzi , z ich twarzy można było odczytać smutek i zakłopotanie , może byli samotni . ? A może bali się ciemności . ? Nie wiem sama . Nie zastanawiając się , dalej szłam żwawym krokiem . Mimo , że byłam w cienkiej kurtce , a noc nie należała do ciepłych , nie odczuwałam chłodu . Powietrze tego wiczoru było rześkie i lekkie , przybrało zapach świeżo ściętej trawy . Wiatr delikatnie owiewał moje włosy , poczułam wtedy , że jestem szczęśliwa , mimo wielu problemów jakie ostatnimi czasy mnie spotkały . Patrząc na zachmurzone niebo chciało mi się żyć ..
|
|
 |
NIE PALĘ, ale jeśli kiedyś zobaczysz mnie z papierosem, będzie to znaczyło, że nie mogę sobie z czymś poradzić
|
|
 |
-musisz lubić Dziś to Dziś Ciebie polubi. A o Wczoraj zapomnij to ono zapomni o Tobie...
- a o jutrze też coś masz?
- o Jutrze nie wolno. Ono nie jest nasze... o świcie do każdego przyjeżdża wóz i przywozi mu jego Jutro. Ale wcześniej nie wolno tego dotknąć, bo nie wiadomo czy będzie Twoje.
|
|
 |
Najgorsze są chwile, gdy leżąc na łóżku, z słuchawkami w uszach, uświadamiasz sobie, że do niczego nie dążysz, że nie masz nikogo, komu by ciebie brakowało, że tak naprawdę nie masz nic.
|
|
 |
Ona potrzebowała Go tak samo, jak On jej. Taka jest prawda o pokrewnych duszach - w końcu muszą się rozpoznać.
|
|
 |
Bo ona ma sześć różnych uśmiechów. Pierwszy, gdy coś ją naprawdę rozśmieszy. Drugi, gdy śmieje się z grzeczności. Trzeci, gdy snuje plany. Czwarty, gdy śmieje się sama z siebie. Piąty, gdy czuje się niezręcznie. I szósty, gdy... Szósty, gdy Go widzi...
|
|
 |
życie miażdży mnie perfidnie. za każdym razem, kiedy widzi, że się podnoszę przypier.dala mi ze zdwojoną siłą prosto w łeb.
|
|
 |
jestem rozśpiewanym, roztańczonym gównem tego świata. jestem toksycznym odpadem, produktem ubocznym boskiego procesu tworzenia. gnijącą materią organiczną jak wszystko to co mnie otacza. umieram i rodzę się codziennie. i to ty jesteś moją ostatnią nadzieją kochany.
|
|
 |
-Powiedz mi czy robię źle oszukując ich?
-Ale czemu oszukujesz?
-Bo na każde ich pytanie "Co u Ciebie", odpowiadam, że wszystko Ok. Zakładam przed nimi maskę, nie widzą mojego smutku i tego, że dalej go kocham. Nauczyłam się nawet źle o Nim mówić, żeby tylko uwierzyli mi, że już nic do niego nie czuję. Kłamstwo opanowane do perfekcji...
|
|
 |
Uważam, że płakanie ze smutku jest przereklamowane. Stosuję nową metodę, gdy mój nastrój dotyka dna uśmiecham się szeroko. Obliczając moją dzienną ilość uśmiechów pojawiających się na twarzy, wnioskuję, iż w ogóle się z tego dna nie ruszam.
|
|
|
|