 |
Jednak jest ktos jeszcze. ON. Pojawił sie wtedy, gdy sama siebie mieszałam z błotem i nie widziałam nic bardziej bezuzytecznego od siebie. Pojawił sie niedawno i powoli zaczął mnie naprawiac.Codziennie zaciaga mnie do jakiegos fast food'u, sadza sobie na kolana i kaze zjesc przynajmniej jedne frytki i cheesburgera, bo nie moze patrzec jak juz nawet moj stary stanik na mnie zwisa. Zabiera mnie na dyskoteki i nie opuszcza ani na chwile nie pozwalając mi sie upic i odpedzając znających mnie dealerow. Staje ze mna przed lustrami lub wystawami sklepów , obejmuje w talii i mowi, ze jestem najpiekniejsza dziewczyną jaką znam. Wie o wszystkim, jest moim prywatnym psychoanalitykiem i najlepszym przyjacielem w jednym. Mowia ze mnie kocha, mowia ze jest zdolny poczekac na mnie tak długo jak bedzie zył. Jest wspaniały, a ja wciąż go nie doceniam.
|
|
 |
Nienawidze ich wszystkich. Rodziców którzy nie rozumieją dlaczego chciałam to zrobic. Kuzynki, która mówi mi ze jestem głupia, nie mając pojęcia jak bardzo mnie rani. Tych wszystkich, którzy nie widzieli mnie od dawna i zadają głupie pytania w stylu " co tam u Twojego" lub " ooooo zostawił Cie?". Mojej wychowawczyni która powiedziała mi, ze jesli nie zaczne jesc to umówi mnie z psychologiem nawet bez zgody rodziców. Nienawidze lekarzy, którym udało sie mi "pomóc", oczywiscie ich zadaniem. Nienawidze szpitala, łozka, ludzi którzy dziwnie patrza. Psychologa, który nie wierzy w miłośc. A najbardziej nienawidze siebie bo wciaz nie pozwalam nikomu powiedziec CI o tym co przezywam od tamtego wieczora.
|
|
 |
anulowałes mnie,a ja umarłam.
|
|
 |
To niesamowite jak nisko mozna upasc przez człowieka, dla którego kiedyś chodziliśmy ponad chodnikami.
|
|
 |
60 czy 1992 kilometry. co za różnica.
|
|
 |
Sprawdzam jak wygląda sufit z perspektywy podłogi.
|
|
 |
Trzaski, ślizgi, zgrzyty, szczęki, chrupoty w czaszce.
|
|
 |
Podnoszę się i ide do Ciebie. Ale zaraz upadnę. Bo tak mi sie tylko zdawało. Bo Ciebie przecież nie ma.
|
|
|
|