 |
Po raz pierwszy spotkałam kogoś takiego jak On. Osobę z siedemnastoma warstwami chamstwa i cynizmu. Ale pod nimi, kryje się coś innego, wyjątkowego, a mianowicie dusza wrażliwca. Całkiem śmiałego, z poczuciem własnej wartości, romantyka. Z dnia na dzień nie przestaje mnie zachwycać. Z dnia na dzień pragnę go coraz więcej. Chcę słyszeć jego głos i czuć opuszki na karku. Chcę czuć motylki w brzuchu, za każdym razem, kiedy wypowie moje imię. Chcę, żeby wiedział, iż chciałabym, aby uczestniczył w moim życiu. Żeby codziennie rano budził mnie, i codziennie wieczorem, żegnał chociażby smsem. Chcę być dla Niego ważna. Chcę.
|
|
 |
Po raz setny czytam ten sam sms. Ze łzami w oczach osuwam się na podłogę. Małe słone krople spływają mi po twarzy, po czym przemieszczają się na szyję i bluzkę. Suszę twarz rękawami. "Odchodzę." Tylko na tyle było go stać po tych miesiącach. Jedno słowo, po którym na nowo mój świat się zawalił. Próbowałam znów zaufać tej samej osobie, okazało się, że nie był tego wart. Tyle przepłakanych dni, nieprzespanych nocy. Nie mogę mówić. Płaczę słowami.
|
|
 |
Miałaś kiedyś tak, że specjalnie wracałaś w miejsca które Ci się z nim kojarzą? że czytałaś sms zachowane z sierpnia, że wszędzie szukałaś jego zapachu, jego spojrzenia i jego głosu, miałaś tak, że za każdym razem gdy wracały wspomnienia zwijałaś się z bólu, miałaś tak, że oszukiwałaś cały świąt i wmawiałaś innym, że masz wyjebane? miałaś kiedyś tak, że po pewnym czasie nie umiałaś już płakać? tylko czułaś takie okropne uczucie w środku, żyłaś kiedykolwiek ze świadomością, że to było najlepszym co przydarzyło Ci się w życiu i sama przyczyniłaś się do zakończenia tego? no właśnie, nie miałaś tak, więc nie mów mi, że rozumiesz.
|
|
 |
Jest już późno. Siedzę przy stole z kubkiem gorącego kakao, i myślę. Myślę o tym, jakby to było, gdybyś cały czas był przy mnie. Gdyby cała nasza historia potoczyła się inaczej, gdybyś nie skłamał. Kochałam Cię całym moim malutkim serduszkiem, które po Twoim odejściu z dnia na dzień biło coraz wolniej. Przez kilka miesięcy łudziłam się, że wrócisz. Starałam się żyć normalnie, ale "normalnie" bez Ciebie to nie to samo. Nikt nie witał mnie rano "Dzień dobry, Kochanie" i nie żegnał wieczorem "Kocham Cię, moje serce jest Twoje." Wszystko to pamiętam idealnie. A wiesz dlaczego? Dlatego, że gdy obdarzasz kogoś najprawdziwszym i najszczerszym uczuciem, pamiętasz te najdrobniejsze szczegóły. Dwudziesty piąty lipiec, dwa tysiące jedenaście. Dokładnie wtedy się poznaliśmy. Wtedy zaczęłam żyć ze świadomością tego, że w moim życiu pojawił się ktoś wyjątkowy. Wierzyłam w każde Twoje słowo, ufałam Ci. A Ty bez zbędnych wyrzutów sumienia karmiłeś mnie kłamstwami.
|
|
 |
Pewnie nie wiesz, ile razy chciałam umrzeć. Przez Ciebie. Obiecywałeś, że zostaniesz na zawsze. Nie dotrzymałeś słowa, nigdy tego nie zrobiłeś. Nigdy nie potrafiłeś też przyznać się do błędu. Całą winą obarczałeś mnie, a ja jak mały potulny piesek, wszystko brałam na siebie. Przepraszałam Cię za rzeczy, które Ty zrobiłeś. Doprowadziłeś mnie do stanu, gdzie nie potrafiłam się kontrolować - Ty robiłeś to za mnie. Ale odszedłeś i skończyło się. Znowu mogę decydować o tym, co zrobię. Mogę, ale nie chcę. Brakuje mi Ciebie, egoisto.
|
|
 |
Wiem, że jesteś gdzieś tam. Że codziennie rano spalasz jednego fajka, pijesz kawę, po czym wychodzisz. Włóczysz się po mieście, idziesz na tory, siedzisz i rozmyślasz. Czasami nawet rysujesz. Wiem, że popołudniami fetę wciągasz nosem jak tlen. Wiem, że nie masz ochoty na rozmowę z nikim, i że najchętniej zniknąłbyś z powierzchni Ziemi. Wiem jak bardzo bolą Cię wieczory, kiedy masz zjazd po tym białym gównie. Wiem, że robisz to samo, co robiliśmy wspólnie. Szkoda, że czas tak szybko nas pokonał, a my mu na to pozwoliliśmy.
|
|
 |
Nie chciał zostać ze mną sam, nie chciał poznać mnie lepiej. Powiedział, że na pierwszy rzut oka sprawiam wrażenie osoby, która rani.
|
|
 |
Jestem taka młoda, a taka martwa.
|
|
 |
Widzę Go. Widzę, kiedy zamknę oczy. I nie tylko. Każdy chłopak, który przechodzi obok mnie, ma jego twarz. Jego włosy, jego oczy, jego rysy. Dlaczego? Dlatego, że nie potrafię z głowy wymazać jego obrazu. Nie umiem, nie chcę. Od dnia, kiedy się poznaliśmy, był dla mnie najważniejszy. Nie doceniał tego. Nie potrafił zrozumieć, że skoczyłabym za niego w ogień, że oddałabym swoje życie, aby on mógł cieszyć się każdym dniem od nowa. Nie zrozumiał tego i odszedł. Tak po prostu, bez pożegnania, pozbawiając mój świat jakichkolwiek barw.
|
|
 |
Przez cały dzień nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Dopiero wieczorem, słuchając muzyki, położyłam się na łóżku i chwyciłam telefon. Napisałam do niego. Napisałam jak bardzo tęsknię, jak mocno go kocham, jak ciężko mi oddychać, gdy nie mam go przy sobie. Zrobiłam to z nadzieją, że wróci. Nie wrócił.
|
|
 |
Był. Był przez chwilę. Ale zniknął. Zburzył coś, co budowaliśmy razem. A raczej coś, co ja budowałam. Zniszczył więź, której tak naprawdę nie było. Ubzdurałam to sobie. Tak, ubzdurałam sobie, że mógł istnieć ktoś, kto mógłby kochać mnie tak mocno jak On. Mogłam się domyślić, że coś jest nie tak. Przecież zbyt często mówił mi to, co chciałam usłyszeć.
|
|
 |
Sto osiemdziesiąt sześć centymetrów czystego skurwysyństwa. Ale tylko On potrafi udowodnić, że poza charakterem chama, jest odpowiedzialnym kolesiem. Kiedy jest zimno, potrafi nawrzeszczeć na mnie "Czy Ty kurwa nie masz kurtki w domu?!" po czym oddać mi swoją; kiedy próbuję odciągnąć go od tych pieprzonych dragów, jest w stanie wyskoczyć z tekstem "Przecież nic się nie dzieje, kurwa. Sama bierzesz", żeby po chwili przeprosić i wyrzucić działkę do kosza. Nie potrafiłabym go nie kochać. Nie teraz. Nigdy.
|
|
|
|