|
ale sen nie przychodzi, do głowy się same pchają wspomnienia, tych setek straconych godzin, kiedy na emocjach ktoś robił mi drenaż
|
|
|
na chwile chciałbym zaginąć, lepiej zasypia się skurwysynom...
|
|
|
próbuje oddychać, wdech, wydech, nienawiedzę się za moją wrażliwość, tyle razy już ja chciałem ominąć
|
|
|
zacząłem dzień w dzień chlać jak pojeb, pozornie odsuwając żal gdzieś w cień, na moment.
|
|
|
byłem bliski,ale dziś bym to pierdolił, a nie kochał
|
|
|
nasz pokój nie jest Twój, w ogóle to już nie jest nasz, tak go nienawidzę, że przez Ciebie nie chcę tutaj spać!
|
|
|
dziś, nie umiemy żyć bez siebie, ale znam dni, że nie możemy patrzeć na siebie
|
|
|
uwielbiamy tak ranić siebie na przemian i wmawiać sobie, że to, co było nie ma znaczenia
|
|
|
nie chcę cię porzucać, myślałam parokrotnie, że lepiej milczeć z tobą niż ciągle gadać samotnie
|
|
|
poddałam się, przegrałam jak zwykle, nie walczę już, dawno straciłam szanse, to przykre, ale prawdziwe, pewnie też spotkałeś się z tym, że twoje życie, serce, odwraca się do ciebie tyłem
|
|
|
znów musiałem się wkurwić wiem takie jest życie, ale z małego problemu robisz problemów galaktykę, czasem już nie ogarniam to takie trudne, chciałbym Cię zrozumieć, ale boję się, że już nie umiem...
|
|
|
dziś patrzyłem jak śpisz, wsłuchując się w twój oddech, który krzyczał do mnie, że już nic tu nie jest proste, duszę się i choć się staram, brakuje mi tlenu, chciałbym mieć legendę do mapy twojego charakteru, chciałbym cię zrozumieć, ale się gubię, to cienka linia, gdy twój uśmiech nagle zamienia się w burzę
|
|
|
|