 |
|
pamiętam jak siedziałam i przepisywałam zeszyty po tygodniowej nieobecności w szkole. byłeś moim prywatnym dostawcą kakao. śmiałeś się gdy mówiłam, żebyś nie pozwolił mi zasnąć, a ty i tak pakowałeś mnie do łóżka, a nad ranem znajdywałam przepisane zeszyty i karteczkę "tylko nie zapomnij zjeść śniadania. widzimy się wieczorem".
|
|
 |
|
wypierdalajcie. nie chcę widzieć waszej parszywej mordy. myślicie, że dużo wiecie? to się kurwa mylicie, bo gówno wiecie. jestem zimną suką? widocznie mam ku temu powody. to wy mnie tego nauczyliście. nauczyliście mnie być sarkastyczną dziwką, która wszystkim robi na złość. a wiecie dlaczego? bo w tym świecie nie da się przetrwać. każdy chce Ci rozpierdolić życie, każdy chce odebrać Ci szczęście, każdy chce widzieć twoje łzy. ale już tego nie zrobicie ani nie zobaczycie bo uodporniłam się na to i teraz to ja będę sprawowała nad wami kontrolę, będę ryć wam mózgi, będę się wpierdalać we wszystkie sprawy, nawet te, które mnie nie dotyczą. z waszego życia zrobię istny chaos. zapamiętacie mnie jako osobę, która zjebała wam wszystko. i zrobię to, choćbym miała stracić wszystkich wokoło, choćbym miała wylądować na bruku. bo gołębie będą lepszymi towarzyszami, niż wy, FAŁSZYWI PRZYJACIELE.
|
|
 |
Ewa: W gruncie rzeczy każdy penis jest bezbronny, zziębnięty i niepewny siebie.
Kornelia: Mam wrażenie, że poznałam kilka, które przeczą tej teorii.
Ewa: To, co poznałaś, to nie był penis, tylko pasożytujący na nim mężczyzna – i to jest właśnie największa tragedia penisów. Obudził się?
Kornelia: Jaka tragedia? Bo się zgubiłam trochę...
Ewa: Chodzi o to, że nie występują luzem, każdy ma podczepionego do siebie rozczarowującego faceta. Tymczasem gdyby penisy były dostępne luzem, np. w sklepach zoologicznych, to kobiety by je kupowały zamiast jorków albo jamników!
Kornelia: Z rodowodem?
Ewa: No wyłącznie, żadnych kundli. Czujesz to? Idziesz ulicą i prowadzisz na smyczkach takie śliczne trzy penisy, wesołe, grzeczne, dobrze ułożone. Gwiżdżesz na nie, a one przybiegają i skaczą na ciebie, żebyś im rzuciła po ciasteczku.
Kornelia: Byłoby pięknie.
|
|
 |
Ewa: Jestem suką.
Kornelia: Suki to akurat bardzo dobre matki.
|
|
 |
Maja: Ja bym nigdy nie poszła do teatru z odciętym ludzkim łbem!
Kornelia: Ja też nie. Torebkę mam za małą.
Maja: Fakt, z wielką do teatru – wstyd...
|
|
 |
Ewa: (...) gdyby Bóg była kobietą, niewiernym facetom penisy by odpadały.
Maja: O, tak! I z takim głośnym „flip” by odpadały.
Ewa: A ponieważ kobiety są wyrozumiałe i pani Bóg też, to później by im odrastały.
Maja: Ale w wielkich męczarniach.
Ewa: Im młodsza kochanka, tym bardziej by bolało.
Maja: A gdyby przespał się ze starszą?
Ewa: Takie rzeczy się nie zdarzają.
Maja: Bo Bóg jest mężczyzną.
|
|
 |
Może faktycznie nie są zbyt efektowne, ale przynajmniej mają stałą pracę.
Opis: o żukach-gnojarzach.
|
|
 |
A wie pani, co mnie najbardziej wkurza? Że nawet najgrubszy facet na świecie nie ma cellulitu!
|
|
 |
Owszem, mężczyzna to żywa istota i może sobie żyć – jak pies czy kot.
|
|
 |
Numer PUK?! A pan pamięta swój PUK?! Tak?! Najwidoczniej to był jedyny puk w pana życiu!!!
|
|
 |
Faceci to pojeby, wszystko czego się dotkną, muszą zaorać.
|
|
 |
Gdyby Bóg była kobietą, nigdy by nie pozwoliła, żeby się tyło po jedzeniu.
|
|
|
|