 |
Cały czas uciekałam przed tą myślą, że faktycznie nie ma drogi powrotu. Może nawet sama wynajdywałam sobie sytuacje, które dawały mi nadzieję, złudną nadzieję. Cały czas tłumaczyłam sobie jego zachowanie, wmawiałam sobie, że przecież wcale nie jest tak jak to wszystko wygląda, że go znam i wiem, co nim kieruje. A ja chyba jednak wcale nie znam go tak dobrze jak mi się zdawało. To ja sama raniłam siebie tymi złudzeniami. To ja sama dodawałam sobie zmartwień. Jednak teraz wszystko zniknęło. Pozostałam ogromna pustka i to poczucie, że nie jestem w stanie nikomu zaufać. Wiele osób mówi mi, że to czas poznać kogoś nowego, ale ja nie potrafię. Nie potrafię, bo boję się, że znów będę przechodzić przez to samo. A drugi raz mogę nie poradzić sobie z tak ogromnym rozczarowaniem. / napisana
|
|
 |
Od każdego dna można się odbić, a od każdego gówna można wytrzeć buty.
|
|
 |
zawsze kiedy się komuś spodobała, rozpuszczała włosy, żeby go nie zawieźć.
|
|
 |
nie obracaj się proszę, nie chce zepsuć sobie wyobrażenia Ciebie. dlatego patrzę na Ciebie tylko kątem oka, żeby nie móc Cię zdradzić.
|
|
 |
I sama nie potrafię zrozumieć jak to możliwe, że mam jeszcze w sobie tyle miłości. Byłam pewna, że tamten człowiek otrzymał wszystko co miałam, wszystko, rozumiesz. Teraz jesteś Ty. Strasznie poplątana sprawa, już jesteś ważny, już mam ochotę powiedzieć do Ciebie - Kochanie, ale nie mogę, nie powinnam być szybsza niż prawidłowy czas zwlekania, przepraszam, wiem, brzmi tragicznie, ale nie mogę wybiegać poza wszystkie etapy, życie nauczyło mnie ostrożnego poruszania się, czekania. Wyjdź pierwszy, proszę. / nieracjonalnie
|
|
 |
Niby rozmawiamy, ale o niczym. Omijamy swoje problemy, nie lubimy szczerze rozmawiać, nie umiemy wyrażać uczuć. Jesteśmy coraz bardziej sztuczni, coraz więcej masek zakładamy na swoją twarz. Niby rozmawiamy już od kilku lat, ale nie znamy siebie wcale.
|
|
 |
Najgorszy w tym wszystkim jest fakt, że nie mogę nawet spojrzeć mu w twarz i powiedzieć o tym, co boli mnie najbardziej. Duszę w sobie wszelkie uczucia i męczę się tym strasznie, a go nie ma. Nie mogę nawet napisać "tęsknie za Tobą, kocham Cię". Nie mogę. Nie mogę nic i to tak bardzo rozpierdala mnie od środka, wyniszcza. Próbuję stłumić wszelkie emocje i miłość, która dalej we mnie się tli, ale tak ciężko z tym walczyć. Nie potrafię się oszukiwać, ja przecież nadal go tak bardzo potrzebuję. / napisana
|
|
 |
Tak naprawdę nie potrafię poradzić sobie z tym jak zmienia się świat. Ciężko mi pogodzić się z tym, że moi najbliżsi nie są już tacy jak kiedyś, że ja nie jestem taka jak dawniej. Czas mija i skutecznie zabija we mnie wszystko, co dobre. To on sprawia, że każdego dnia tracę siły aby żyć, żeby funkcjonować jak dawniej. Nie potrafię się pogodzić z tym, że zmieniająca się rzeczywistość jest taka okrutna i dobija mnie, ciągle mnie dobija nowymi problemami, a ja już chyba nawet nie mam ochoty z nimi walczyć. Poddaje się. Już teraz przerasta mnie życie, a gdzie tam dalej. Jestem strasznie przerażona. Błagam, niech ktoś zatrzyma czas. / napisana
|
|
 |
Nie umiem podchodzić do tych wszystkich podobnych spraw z tym samym wyrazem twarzy, nigdy nie będzie takiej samej nocy, nigdy nie wstanie idealnie pasujący do tamtego świt, nie usłyszę już tych samych słów, nikt mi nie da tyle ciepła, ile otrzymałam od niego w ciągu ostatnich dwóch lat. / nieracjonalnie
|
|
 |
Nie czuję szczęścia, nie licząc takiego po wypaleniu skręta. — melanolcie
|
|
 |
CZ.1. On zawsze był dla mnie ważny, najważniejszy. Nikt inny nie liczył się tak bardzo jak jego osoba, bo tylko on potrafił wlać we mnie tyle szczęścia i niezwykłości. A teraz od tak dawna go nie ma i ja nadal nie wiem jak poradzić sobie ze światem, który jest tak bardzo pusty. I jestem słaba i marna i wołam go, a on nie odpowiada, po prostu przepadł gdzieś, a ja nie wiem gdzie on jest i boli mnie serce, bo nawet nie mam pojęcia jak się dzisiaj czuje, a przecież kocham go, z całych sił go kocham i powinnam dbać o niego i troszczyć się, powinnam być przy nim bez względu na wszystko. Zawiodłam, zawiodłam siebie, że nie potrafiłam walczyć, zawiodłam jego... chociaż może i nie. To on mnie odrzucił, a ja nadal obwiniam siebie o wszystko, co złe.
|
|
 |
CZ.2. Ciągle wmawiam sobie, że gdybym była lepsza, silniejsza, że gdybym była chociaż odrobinę inna, on dzisiaj byłby przy mnie, a ja nie znałabym uczucia walącego się na głowę świata, nie wiedziałabym jak to jest przechodzić przez osobiste piekło, tutaj na ziemi. Nie wiedziałabym jak to jest żyć z umierającym sercem. Ale jednak jestem ja, jestem taka beznadziejna, krucha i niewystarczająca. Jestem pełna obaw i słabości. Nie podołałam. Chociaż tak bardzo chciałam, nie dałam rady zaistnieć w jego życiu na odrobinę dłużej niż tylko "na chwilę". Dziś jestem wyniszczona od środka, tak bardzo zmęczona i stęskniona. Kurewsko stęskniona za nim i za życiem, które dzięki niemu było rajem na ziemi. / napisana
|
|
|
|