 |
Pozwól mi spytać jakie masz plany na swoją przyszłość. Jestem w niej?
|
|
 |
Z każdym dniem było coraz gorzej, teraz to widzę. Codziennie jego złość rosła i gromadziła się w nim, aż do wybuchu. Najczęściej wtedy walił rękoma w kierownicę, mur.. ostatnio coraz częściej we mnie. W pierwszych przypadkach jego ręce krwawiły, a w przypadku wyładowywania się na mnie- krwawiło moje serce. Mimo to, trwałam przy nim, chciałam mu pomagać pozbyć się tej agresji, czułam się winna, przepraszałam i mówiłam, że nie chciałam go zezłościć. Dopiero teraz dotarło do mnie to, że dałam sobą pomiatać, dotarła do mnie moja ślepota... Doszłam do wniosku, że to, co widzimy, zależy głównie od tego, co chcemy widzieć.
|
|
 |
Gdy spojrzę na zegarek, wcale nie widzę godziny 10:10, 12:12, 15:15, 00:00 . Nie muszę wcale jej widzieć.. i tak wiem, że mnie kochasz i o mnie myślisz.
|
|
 |
Pamiętam, że po tym wydarzeniu nie spałam całą noc. Spojrzałam na zegarek, który stał na szafce obok łóżka. Jego żółte cyfry odmierzały każdą minutę mojej bezsenności. Nigdy więcej nie pozwolę sobie odebrać snu, więc nie wchodź z powrotem do mojego życia.
|
|
 |
Przyzwyczaiłam się do niego w czasie dwóch tygodni, co zdecydowanie wykraczało ponad normę. Przyzwyczaiłam się do jego głosu, słów które wypowiadał, śmiechu, niebieskich oczu, zabawnych min podtekstów, dłoni, ust, włosów...Przyzwyczajenie ma jeden efekt uboczny, tęsknotę.
|
|
 |
Potrafił perfekcyjnie kłamać. Jak się później okazało, robił no każdym kroku. Wtedy kiedy mówił, że idzie z kolegami nad jezioro, kiedy obiecywał poprawę, kiedy zapewniał, że kocha. Wszystko, on sam- był jednym wielkim kłamstwem.
|
|
 |
Chociaż wiedziałam, że to co robię może jest złe, a z pewnością niemoralne, to wcale nie zmierzałam przestać. Bo byłeś blisko.
|
|
 |
,, Miłość jest wieczna.. tylko partnerzy się zmieniają".
|
|
 |
Światła tańczyły na ścianach galerii jak w kalejdoskopie. Uśmiechałam się, kiedy podchodziłeś powoli coraz bliżej, gdy dotarłeś, uśmiech trwał, gdy zostałeś utrwalił się i jest tu razem z Tobą.
|
|
 |
Podarował mi tego wieczoru bransoletkę. Gdy już zsunęłam się z siedzenia jego motoru, chwilę rozmawialiśmy. Był taki tajemniczy, nieprzewidywalny, czasem nawet się go bałam. Pocałował mnie najmocniej jak mogłam sobie wyobrazić, po czym wsiadł z powrotem na motor i odjechał. Nie założyłam bransoletki na rękę, żeby nie wzbudzić podejrzeń matki, włożyłam ją do kieszeni spodni. Przez całą drogę trzymałam w kieszeni rękę i przesuwałam srebrne koraliki, jeden za drugim. Ta bransoletka była jedynym dowodem, który zapewniał mnie, że to wszystko zdarzyło się na prawdę.
|
|
 |
Widok Twojej twarzy zawsze cieszył mnie bardziej, niż powinien.
|
|
 |
Cały blok słyszał naszą kłótnię. Zarzucał mi, że całował mnie inny facet. Gdy nic do niego nie docierało, a ja już nie miałam siły by się z nim sprzeczać, krzyknęłam 'jesteś dupkiem, skończonym dupkiem!' , myślałam, że po tym wyjdzie... Nie wyszedł. Nie miał zamiaru. 'Co?! Jak mnie nazwałaś dziwko?' , jego ręka uderzyła w moją twarz po silnym zamachu. Włosy zakryły czerwony, gorący od siły jego dłoni policzek. Zaczęłam rzewnie płakać, dławiąc się krzyczałam na całe gardło 'wynoś się!' , próbował podejść, przytulić mnie, przeprosić, ale mu na to nie pozwoliłam. Wypychając go ostatnimi siłami jakie w sobie zebrałam, zamknęłam drzwi. Nigdy więcej nie podniesie na mnie ręki, nigdy więcej nie zaufam.
|
|
|
|