 |
masz misz masz gdyż jestem już tuż tuż - wylądujesz w moim łóżku. Masz misz masz gdyż jestem już tuż tuż, w łóżku okruszku !
|
|
 |
Od dawna nie obchodzi mnie co o mnie mówią ludzie, co prawda, a co nie prawda wieeem i chuj wam w buzie
|
|
 |
To wiara w ludzi czy naiwność,
przerastająca nawet mą sztywność,
jednak bezsilność i nagminność
na koniec wznieca agresywność.
|
|
 |
droga prosta, by się stąd wydostać - mistrz . Można żyć z tym co los nam rozdał, a ty twórz i niszcz.
|
|
 |
lubie Cie tak bardzo, że zginiesz jako ostatni
|
|
 |
wytne ci na twarzy uśmiech, a to pewnie w chuj boli
|
|
 |
przy czym nie myśl o niczym chyba że o mnie
|
|
 |
Wszystko wkurwia, chciałbym jakąś fajną pannę
Tak pośrodku między "daj bucha" a "żyj dla mnie"
Nie ma dobrych, a co druga jest pojebana
Mają tyle stylu ile dioptrii w swoich Ray Ban'ach
Może zostanę księdzem? Nie wnikaj
Choć jedyna alba jaką chciałbym mieć na sobie to Jessica
Tylko krzyk nienawiści dziś słychać
I trzeba żyć, bo zagłuszyć może go dopiero cisza
|
|
 |
A nie wystarczy słowo, by coś wiedzieć tu na pewno
I nie wystarczy słowo, by powiedzieć jak jest teraz
I nie byłbym tu sobą, mówiąc, że się chcę pozbierać
I że umiem, i że potrafię, że się nie wkurwię
I tak jest u mnie, lepiej znacznie, naprawdę
Po co mam ściemniać jak zawsze? Rozumiesz?
Bo ja wciąż chyba nie
|
|
 |
Bo gdy coś mówię, robię to, i nic mnie nie obchodzi
co ty o tym myślisz, robię to dla siebie, więc jebać świat, olać go, on jest zbyt nabuzowany i jeżeli coś spróbuje mnie powstrzymać to i tak będę tym kim powinienem być a to do wszystkich tych którzy patrzą na mnie z góry - burzę wam grunt pod nogami
|
|
 |
Po raz kolejny się na tobie zawiodłam, ale pomimo tego nadal nie potrafię z ciebie zrezygnować. Nadal mam nadzieje, że przemyślisz wszystko i spróbujesz, spróbujesz ze mną. Przyjedziesz niespodziewanie do mnie i powiesz mi jak wiele dla ciebie znaczę./?
|
|
 |
|
Kiedy się rozstaliśmy mówiąc szczerze, cieszyłam się. Myśląc o tych wszystkich domówkach i imprezach, które mnie czekają uśmiech mimowolnie pojawiał się na twarzy bo ty nigdy mi na to nie pozwalałeś a ja posłusznie słuchałam Cię nie chcąc kolejnej awantury z Twojej strony. Ale za każdym razem kiedy chwiejnym krokiem wracałam nad ranem z imprezy, czegoś mi brakowało. Wielokrotnie wyciągałam telefon ale nie miałam do kogo zadzwonić bo każdy zgonował już w swoim łóżku. Nikt nie okrył mnie ciepłą bluzą odprowadzając pod same drzwi domu. Kiedy w szkole dostałam w końcu pozytywną ocenę z matematyki nie miałam komu się tym pochwalić bo ty zawsze we mnie wierzyłeś. Dopiero teraz zrozumiałam, że tak naprawdę to czym zawsze potrzebowałam jesteś Ty, żadna impreza czy wypalony szlug tylko Twoja obecność.
|
|
|
|