głupie teksty, śmieszne teksty, opisy gadu-gadutwój portal społecznościowy

Teksty znajomych użytkownika coloredmirror

jeśli opowiadam Ci o sobie  swoim życiu  problemach  dylematach   ufam. jeśli Ty powtarzasz to innym  rozpowiadasz na prawo i lewo   z miejsca stajesz się w moich oczach skończoną szmatą.

xlovexlovexlovex dodano: 19 luty 2012

jeśli opowiadam Ci o sobie, swoim życiu, problemach, dylematach - ufam. jeśli Ty powtarzasz to innym, rozpowiadasz na prawo i lewo - z miejsca stajesz się w moich oczach skończoną szmatą.

czasem oszukujemy sami siebie. prawda jest tak oczywista  a my mimo to stwarzamy iluzje. manipulujemy sami sobą. zaczynamy wierzyć w coś  czego nie ma. nie dopuszczamy do siebie tego co prawdziwe  bo wiemy  że prawda zrani  złamie serce  zburzy nasz mały świat. ale czy warto robić sobie złudna nadzieję? czy warto za wszelka cenę zatrzymywać szczęście? prawda i tak wyjdzie na jaw  a wtedy zaboli jeszcze bardziej.

xlovexlovexlovex dodano: 19 luty 2012

czasem oszukujemy sami siebie. prawda jest tak oczywista, a my mimo to stwarzamy iluzje. manipulujemy sami sobą. zaczynamy wierzyć w coś, czego nie ma. nie dopuszczamy do siebie tego co prawdziwe, bo wiemy ,że prawda zrani, złamie serce, zburzy nasz mały świat. ale czy warto robić sobie złudna nadzieję? czy warto za wszelka cenę zatrzymywać szczęście? prawda i tak wyjdzie na jaw, a wtedy zaboli jeszcze bardziej.

miał najpiękniejsze oczy  jakie widziałam. zawsze były równe cudowne. nie miało różnicy to czy patrzyłam na nie w blasku księżyca  rażącym w oczy słońcu czy bezgwiezdnej nocy. za każdym razem wywoływały we mnie te same uczucia. wszystkie na raz. wzbudzały we mnie wulkan mieszaniny najróżniejszych pragnień i emocji.

xlovexlovexlovex dodano: 19 luty 2012

miał najpiękniejsze oczy, jakie widziałam. zawsze były równe cudowne. nie miało różnicy to czy patrzyłam na nie w blasku księżyca, rażącym w oczy słońcu czy bezgwiezdnej nocy. za każdym razem wywoływały we mnie te same uczucia. wszystkie na raz. wzbudzały we mnie wulkan mieszaniny najróżniejszych pragnień i emocji.

to wielgaśne szczęście w postaci kilku osób  te kilka słów i maleńkich uczuć  będących podstawą tego jak jest  te chwile  kiedy to uśmiech powoduje nawet ta Ich minimalna obecność w naszym życiu  w sercu. stuprocentowa pewność  że będą już zawsze  że chcą być i są na wyłączność  że to właśnie na Nich  mogę liczyć wbrew temu jak jest  wbrew dzielącym barierom  każdego dnia daje mi siłę  siłę by wciąż tu być.

xlovexlovexlovex dodano: 19 luty 2012

to wielgaśne szczęście w postaci kilku osób, te kilka słów i maleńkich uczuć, będących podstawą tego jak jest, te chwile, kiedy to uśmiech powoduje nawet ta Ich minimalna obecność w naszym życiu, w sercu. stuprocentowa pewność, że będą już zawsze, że chcą być i są na wyłączność, że to właśnie na Nich, mogę liczyć wbrew temu jak jest, wbrew dzielącym barierom, każdego dnia daje mi siłę, siłę by wciąż tu być.

między uderzeniami serca  między jednym a drugim oddechem  między wpływem  a wypływem krwi z serca  między zamknięciem  a otwarciem powieki. gdzieś tam jesteś  zawsze.

xlovexlovexlovex dodano: 19 luty 2012

między uderzeniami serca, między jednym a drugim oddechem, między wpływem, a wypływem krwi z serca, między zamknięciem, a otwarciem powieki. gdzieś tam jesteś, zawsze.

dzisiaj? nie widzę już sensu  łzy spływają po policzku  zakrywam dłońmi twarz  nie chcę  żeby widzieli jak płaczę. czuję ból  przez przełyk przeciska się kolejny milion słów  które być może już nigdy nie ujrzą światła dziennego  być może już nigdy nie powiem Ci  jak tęsknię  jak bardzo Cię potrzebuję i dziękuję Ci  że wciąż przy mnie jesteś  nie usłyszę już Twojego marudzenia  może już nigdy nie zadbasz o uśmiech na mojej twarzy  o to małe szczęście wypisane na ustach.   endoftime.

xlovexlovexlovex dodano: 19 luty 2012

dzisiaj? nie widzę już sensu, łzy spływają po policzku, zakrywam dłońmi twarz, nie chcę, żeby widzieli jak płaczę. czuję ból, przez przełyk przeciska się kolejny milion słów, które być może już nigdy nie ujrzą światła dziennego, być może już nigdy nie powiem Ci, jak tęsknię, jak bardzo Cię potrzebuję i dziękuję Ci, że wciąż przy mnie jesteś, nie usłyszę już Twojego marudzenia, może już nigdy nie zadbasz o uśmiech na mojej twarzy, o to małe szczęście wypisane na ustach. / endoftime.

u nie ma się nad czym zastanawiać. kawa jest albo gorzka  albo słodka. książki są krótkie albo długie. jest dzień albo noc. lato albo zima. przyjaciele albo egoistyczne dupy. śnieg albo deszcz. On albo nikt.

xlovexlovexlovex dodano: 19 luty 2012

u nie ma się nad czym zastanawiać. kawa jest albo gorzka, albo słodka. książki są krótkie albo długie. jest dzień albo noc. lato albo zima. przyjaciele albo egoistyczne dupy. śnieg albo deszcz. On albo nikt.

objął rękoma moje ramiona  przybliżając nasze ciała maksymalnie do siebie. ciepła chmara Jego oddechu buchnęła na mój nos.   wyobraź sobie...   mruknął na co przymknęłam powieki wytężając słuch  by lepiej odbierać Jego szept. kontynuował.   za kilkanaście lat: czerwone wino  Ty zamknięta w moich ramionach  ciepły koc okrywający Twoje nogi  drewno pękające w kominku. odwracasz głowę  by mnie pocałować. widok różowej szminki na koniuszku mojego kołnierza oraz zapach damskich perfum na mojej koszuli. nie Twoich perfum.   jak oparzona  spróbowałam się od Niego oderwać  bełkocząc zmieszane  o czym Ty mówisz?   lecz w porę złapał mnie jeszcze mocniej.   zgrywam się od połowy. byłbym najbardziej stukniętym facetem  robiąc Ci takie świństwo.   wciąż z zamkniętymi oczami  wyczułam Jego uśmiech na moich wargach. musnął je delikatnie  znów otaczając pozorną otoczką: wszystko jest w porządku. wprawdzie Jego wizja miała się ziścić  lecz znacznie szybciej  niż za kilkanaście lat.

definicjamiloscii dodano: 19 luty 2012

objął rękoma moje ramiona, przybliżając nasze ciała maksymalnie do siebie. ciepła chmara Jego oddechu buchnęła na mój nos. - wyobraź sobie... - mruknął na co przymknęłam powieki wytężając słuch, by lepiej odbierać Jego szept. kontynuował. - za kilkanaście lat: czerwone wino, Ty zamknięta w moich ramionach, ciepły koc okrywający Twoje nogi, drewno pękające w kominku. odwracasz głowę, by mnie pocałować. widok różowej szminki na koniuszku mojego kołnierza oraz zapach damskich perfum na mojej koszuli. nie Twoich perfum. - jak oparzona, spróbowałam się od Niego oderwać, bełkocząc zmieszane "o czym Ty mówisz?", lecz w porę złapał mnie jeszcze mocniej. - zgrywam się od połowy. byłbym najbardziej stukniętym facetem, robiąc Ci takie świństwo. - wciąż z zamkniętymi oczami, wyczułam Jego uśmiech na moich wargach. musnął je delikatnie, znów otaczając pozorną otoczką: wszystko jest w porządku. wprawdzie Jego wizja miała się ziścić, lecz znacznie szybciej, niż za kilkanaście lat.

chore pretensje o to  że udawałam  kłamałam. pytania o to  co się stało  dlaczego   czemu już nie palę się do rozmów z Nim  które obiecaliśmy sobie utrzymać  czemu notorycznie nie mam dla Niego czasu  nie chcę spacerów  pojawiania się na tych samych vixach. nie rozumiał. nie zdawał sobie sprawy z tego  że jeśli oderwę się od książki  prasowania  zmywania czy filmu  a zajmę się Nim   wszystko wróci. powroty bolą.

definicjamiloscii dodano: 19 luty 2012

chore pretensje o to, że udawałam, kłamałam. pytania o to, co się stało, dlaczego - czemu już nie palę się do rozmów z Nim, które obiecaliśmy sobie utrzymać, czemu notorycznie nie mam dla Niego czasu, nie chcę spacerów, pojawiania się na tych samych vixach. nie rozumiał. nie zdawał sobie sprawy z tego, że jeśli oderwę się od książki, prasowania, zmywania czy filmu, a zajmę się Nim - wszystko wróci. powroty bolą.

obserwowałam jak się przemęcza. późnym wieczorem zamykał się w czterech ścianach  wiązał rękawice na rękach i walił w worek treningowy  wylewając wszystko to  co czuł. każdego ranka pojawiał się w szkole  przesączony najlepszymi perfumami  z zadziornym uśmiechem na ustach. zgrywał się. omiatając swoim głosem  słowami kolejne laski  zapominał o wymazywaniu bólu ze spojrzenia. codzienne trenowanie by nie mieć czasu myśleć o przeszłości  inne zdobycze by jakoś odbić swoją gorycz na płci żeńskiej   żeńskiej  bo ja do niej należałam  ja złamałam Jego serce. wojownik  chciał rewanżu.

definicjamiloscii dodano: 19 luty 2012

obserwowałam jak się przemęcza. późnym wieczorem zamykał się w czterech ścianach, wiązał rękawice na rękach i walił w worek treningowy, wylewając wszystko to, co czuł. każdego ranka pojawiał się w szkole, przesączony najlepszymi perfumami, z zadziornym uśmiechem na ustach. zgrywał się. omiatając swoim głosem, słowami kolejne laski, zapominał o wymazywaniu bólu ze spojrzenia. codzienne trenowanie by nie mieć czasu myśleć o przeszłości, inne zdobycze by jakoś odbić swoją gorycz na płci żeńskiej - żeńskiej, bo ja do niej należałam, ja złamałam Jego serce. wojownik, chciał rewanżu.

z perspektywy Jego ramion wszystko wydawało się lepsze. powiedzmy te płatki śniegu nie były puchem lepiącym się do ubrań  a wyimaginowanymi gwiazdkami  które opadały Mu na włosy. stawanie na palcach kończyło się całusem  a nie pudłem spadającym z regału na głowę. niemiecki przestał być nie do przejścia  gdy między licznymi regułkami  rzucał różniące się pytanie   z propozycją pójścia do kina  czy gdziekolwiek. Jego bluzy w mojej szafie  perfumy na półce pasowały równie perfekcyjnie jak On sam w moim sercu. teraz  kiedy noce utożsamiają się z ciepłym kakao i romansidłem w którym szukam naszych imion  zastanawiam się  jakim prawem zabrano mi to lepsze życie.

definicjamiloscii dodano: 16 luty 2012

z perspektywy Jego ramion wszystko wydawało się lepsze. powiedzmy te płatki śniegu nie były puchem lepiącym się do ubrań, a wyimaginowanymi gwiazdkami, które opadały Mu na włosy. stawanie na palcach kończyło się całusem, a nie pudłem spadającym z regału na głowę. niemiecki przestał być nie do przejścia, gdy między licznymi regułkami, rzucał różniące się pytanie - z propozycją pójścia do kina, czy gdziekolwiek. Jego bluzy w mojej szafie, perfumy na półce pasowały równie perfekcyjnie jak On sam w moim sercu. teraz, kiedy noce utożsamiają się z ciepłym kakao i romansidłem w którym szukam naszych imion, zastanawiam się, jakim prawem zabrano mi to lepsze życie.

  Gehen wir in den Tennisclub?   Tut mir leid  ich kann nicht. Ich muss Mutti helfen. Gehen wir schwimmen?   Tut mir leid  ich kann nicht. Ich muss joggen gehen. Gehen wir in den Park?   Tut mir leid  ich kann nicht. Ich muss zu Tante Olga fahren.   Gehen wir in den Park?!   Bartek  pytałeś już.   Będę namolny. Będę pytał  aż się zgodzisz.

definicjamiloscii dodano: 16 luty 2012

- Gehen wir in den Tennisclub? - Tut mir leid, ich kann nicht. Ich muss Mutti helfen. Gehen wir schwimmen? - Tut mir leid, ich kann nicht. Ich muss joggen gehen. Gehen wir in den Park? - Tut mir leid, ich kann nicht. Ich muss zu Tante Olga fahren. - Gehen wir in den Park?! - Bartek, pytałeś już. - Będę namolny. Będę pytał, aż się zgodzisz.

Moblo.pl
Użytkownicy
Reklama
Archiwum
Kontakt
Regulamin
Polityka Prywatności
Grupa Pino
Reklama
O Grupie Pino
Kontakt
Polecane strony
Transmisja Live
Darmowe galerie i hosting zdjęć