 |
- wiedz, że zawsze cię kochałam, nadal cię kocham . - skoro ja kocham Ciebie, a Ty mnie to czemu do jasnej cholery nie możemy być razem? - świat nie jest gotów na takie wyzwanie. Ty i ja, dwie osoby, które nienawidzą się na oczach wszystkich, a wielbią po kryjomu? Ludzie nas zniszczą. Sami się zniszczymy. - nie pozwolę nikomu cię dotknąć . -ja pozwoliłam Ci się zbliżyć do mnie i co z tego mamy? - siebie. mamy siebie.
|
|
 |
myśli, że wszystko jest ok.
a tak na prawdę,
przegapił mój koniec świata
|
|
 |
Nate należał do tych chłopaków, na których patrzysz i wiesz, że kiedy patrzysz, on sobie myśli: „Ta laska nie może oderwać ode mnie oczu, bo jestem super." /plotkara
|
|
 |
mój nadgarstek.
Twoje inicjały.
|
|
 |
skupić się na nauce. skupić się na nauce. skupić się na nauce.skupić się na nauce. curva, na nauce, nie na nim!
|
|
 |
przeolbrzymi głaz, w moim gardle, uniemożliwiający mówienie. i niemoc, bezsilność na taką skalę, że nawet łzy nie chciały ze mnie wyjść siłą, sprzeciwiając się moim nakazom. 10 piętro. butelka, za oblanie naszej miłości. i upadek. Ciebie i złożonych mi obietnic. mój uprzedni krzyk, że miłość dodaje skrzydeł. zaprzysiężenie, że miłość uskrzydla. Twoja chęć pokazania mi, że się ze mną zgadzasz. a jedyną myślą jaka mną targa, jest chęć ponownego zabicia Cię miłością.
|
|
 |
wpatrując się w smugi papierosowego dymu, widzę Twoje spojrzenie. przecież jest dosłownie wszędzie, a ja mimo wszystko powoli zapominam jak nerwowo skurczały się Twoje tęczówki, kiedy wypowiadałeś dwa,niezwykle prymitywne słowa względem mnie. palę. podoba mi się połączenie Ciebie i powolnej śmierci. z każdą kolejną sekundą, nikotywnowego tańca w moich płucach, jestem corazj bliżej końca. papieros za papierosem. sekunda za sekundą. umieram. raz, dwa, trzy - jestem coraz bliżej Ciebie kochanie.
|
|
 |
Mijamy się z rzeczywistością. Udajemy , że nie kochamy. Nie chcemy powiedzieć jak nam zależy. A dlaczego? Bo każdy człowiek boi się odrzucenia.Ale wielkość polega na przełamaniu strachu i pójściu ,niekoniecznie prostą drogą do szczęścia.
|
|
 |
nigdy nie posiadałam nic cudowniejszego niż świadomość, zniknięcia z tego brudnego świata. ucieczka i przeniesienie się w najcudowniejsze miejsce na ziemi. w Twoje ramiona, które są moim małym wehikułem, pomagających mi przez chwilę nie istnieć.
|
|
 |
i mogła leżeć na zimnej, marmurowej ziemi, cała potargana, umorusana w tuszu do rzęs. zaziębnięta, w sukience, która swoim wyglądem wcale jej nie przypominała. przechodni patrząc z góry, nie zwracali na nią uwagi. przecież w dłoni trzymała woreczek z białym proszkiem, co równoznaczne było z jej furiactwem, roztargnieniem i głupotą. nie zasługująca na krztę współczucia, przeniosła się na inny marmur. równie zimny. perfekcyjnie odsuwając znicze, ułożyła się płycie, układając głowę tuż przed nagrobkiem. wiedziała, że tylko na jego pomoc może liczyć. tylko on jest w stanie, dać jej ciepło, którego nie zaznała nigdy więcej, zaraz po tym, jak wyrwano go z jej objęć, zakopując 5 metrów pod ziemią.
|
|
|
|