 |
|
Nie umiesz mnie już przytulać. Nie masz dla mnie ani grama ciepła. Z trudem zdobywasz się na otoczenie mnie chłodnymi ramionami. Nie potrafisz mnie całować. Wysiłek stanowi subtelny dotyk Twoich warg na moim policzku. Nie patrzysz mi w oczy. Nie ma naszych spojrzeń. Nie ma tamtego dotyku. Nie ma rozmowy. Zatarł się nasz wspólny język. Nie ma słów. Powoli między nami nie ma nic, prócz pustki i jednostronnej tęsknoty.
|
|
 |
|
i prosze pociesz mnie, powiedz, ze wszystko będzie dobrze. albo przytul. przytul i nigdy nie puszczaj
|
|
 |
|
nei piszmy... przecież juz nie ma o czym
|
|
 |
|
to cale twoje 'ja' nie am nic juz na celu. jakie to przykre
|
|
 |
|
to cale twoje 'ja' nie am nic juz na celu. jakie to przykre
|
|
 |
|
oczy jakoś tak głęboko osadzone, twarz jakaś taka pulchna.. to wszystko takie złe
|
|
 |
|
tak bardzo nikt nie rozumie
|
|
 |
|
umieramy, umieramy szybciej niż powinniśmy
|
|
 |
|
kurwa mac ja wiem, cos jest nie tak..... nie zartujmy
|
|
 |
|
Przyjdź i nie gaś ledwo co tlących się świeczek. Nie wyłączaj muzyki. Nie zapalaj światła. Nie zabieraj mi z dłoni papierosa. Przybliż się. Nic nie mów, nie mam siły słuchać. Nie odgarniaj zagubionych kosmyków włosów z mojej twarzy. Nie wycieraj smug tuszu z policzków. Przytul mnie najdelikatniej jak potrafisz i daj umierać. Przeobraziłeś moje życie w katorgę pełną bezdechów, pozwól by śmierć była cudowna.
|
|
 |
|
trochę mam przelotnych koleżanek.
mam miłość.
mam głupią nadzieję, że może jeszcze warto pożyć.
samotność mam i bezsenne noce.
i szaleństwo posiadam.
jestem taka bogata...
|
|
|
|