 |
Idę pozbierać myśli, kalecząc bose stopy skrawkami uczuć.
|
|
 |
byłeś jedyną osobą, która mogła zrujnować mi życie, odepchnęłam cie i udawałam, że to twoja wina. ale tak na prawdę, panicznie bałam się bólu
|
|
 |
Jestem. Prawie trzeźwa. Prawie zadowolona. Prawie spokojna. Wciąż smutna. Nawet piwo tego nie zmieni.
|
|
 |
życie przeszłością, tylko spierdoli ci życie
|
|
 |
gniew pozwoli ci przetrwać przez chwile, ale potem pożre cie żywcem
|
|
 |
Za mało Cię mam. Wyczuwalny niedobór Twojej obecności, który zdaje się być nie do wyeliminowania. Nawet kiedy już będziemy mieli to mieszkanie, irracjonalnie z tą wanną w sypialni i będziemy my o poranku z kawą zagrzebani w kołdrze, udający rozleniwionych, a w rzeczywistości nie mogących rozstać się ze swoim wzajemnym ciepłem, będą te wspólne wieczory, noce - i nawet wtedy przywykniemy i znów, znów będzie Cię za mało tutaj dla mnie, jak narkotyku, który nigdy nie poznał granic.
|
|
 |
Wykręca mi ręce, a przy pierwszym skrzywieniu na twarzy daje mi buziaka. Mocno ściska mi kostki w dłoniach, by chwilę potem najczulej zamknąć ją w swojej. Łapie mnie za ramiona i próbuje wrzucić pod autobus, po czym zamyka mnie w objęciach i całuje w czoło. Drażni się ze mną, mówiąc jaki obrzydliwy mam brzuch, nogi, wątrobę, a potem delikatnie każdej dostępnej części ciała dotyka z czułością. Mówię, że Go kocham, a On posyła mi nikły uśmiech i oznajmia, że nie jest już tak jak na początku. Kładę Mu dłonie na torsie, pytając jak jest, a On pochyla się i szepcze mi do ucha "kocham Cię mocniej".
|
|
 |
Zmrok łagodnie przemienia przestrzenie .
|
|
 |
migreny miewają damy, Ciebie to najwyżej może napierdalać łeb.
|
|
 |
ile to już razy o Nim zapominałam?
|
|
 |
Jesteś frajerem. Dobranoc.
|
|
|
|