|
Ciągle na Ciebie umierałam, ale ten nawracający proces zmęczył mnie tak bardzo, że teraz na Twój widok nie chce mi się już wzruszać. Nawet ramionami.
|
|
|
siedzisz mi w głowie, jakbyś miał na to nakaz.
|
|
|
pszczoła umiera, gdy użądli. człowiek krzywdzi milion razy dziennie i żyje dalej
|
|
|
chce letnich nocy i ciemnych ulic, dusznego powietrza i Twoich chłodnych ust.
|
|
|
sorry, ale dzisiaj jestem nie do wyjścia. dziś nie wyglądam, nieczynna jestem, chyba też trochę nie żyję. może jutro.
|
|
|
zapomnij o mnie, nie ma mnie od teraz.
|
|
|
w sercu mam maj, w głowie listopad.
|
|
|
potargana przez czas i przez miejsce
|
|
|
teraz chore serce otwieraj, bez znieczulenia.
|
|
|
miał odbić się od dna, a dno się oberwało...
|
|
|
hamuje świat,
zatrzymuje mi się tętno,
jak ciężka kropla spadam na pokład
i rozbijam się,
rozpływam,
paruję znikam tak,
jakby nie było jutra.
|
|
|
|