 |
moja dusza przepełniona jest smutkiem, serce umiera powoli, ginę w tłumie milionów ludzi bez wyrazu, zamykam się.
|
|
 |
kolejny raz stanęłam przed miłością. ze strachem w oczach zapytałam czy zostanie ze mną do końca mych dni. milczała. głupia suka - pomyślałam i uciekłam.
|
|
 |
pytasz mnie, czy jest piękny. daleko mu do ideału. jest za chudy, nie ma nieskazitelnej cery. ale te oczy, usta, ten nosek. gdybyś spojrzała w jego niebieskie patrzałki, zakochałabyś się, od razu, bez opamiętania, jak ja.
|
|
 |
w dzisiejszych czasach nie ma prawdziwej miłości. widzisz te wszystkie pary będące ze sobą rok, dwa, pięć i wierzysz w to? to tylko przyzwyczajenie, chore przywiązanie. po miesiącu są z kim innym, zapominają, ba nawet się przyjaźnią. jeśli mężczyzna i kobieta, naprawdę kochali się na śmierć i życie, nie będą w idealnych czy świetnych stosunkach - nigdy.
|
|
 |
piątkowy poranek, kolejny raz zaspałam. biegnę na polski, jakieś sto pięćdziesiąt metrów, może dwieście, bo tyle mam do szkoły. za salą gimnastyczną zwalniam, ogarniam włosy i idę szybkim tempem. patrzę przed siebie. katastrofa! dlaczego, akurat dzisiaj budzik zawiódł. wysoki blondyn ogarnia mnie wzrokiem od góry do dołu. nie spodziewałam się go w tym miejscu, o tym czasie. rzucił 'dzień dobry', przelotne przywitanie. nie odpowiedziałam. na lekcję nie dotarłam, godzinę spędziłam w szatni, rozmyślając i analizując moją głupotę. jak zwykle spieprzyłam.
|
|
 |
obiecuję Ci, przysięgam na księżyc i najpiękniejsze gwiazdy, iż kochać nie przestanę.
|
|
 |
codziennie przeglądam zdjęcia, jakie ma na nk, to jak bardzo się zmienił. namiętnym spojrzeniem wpatruję się w delikatne rysy jego twarzy i każdego dnia dochodzę do wniosku, iż chciałabym go mieć. szansa? zerowa.
|
|
 |
a pamiętasz jak wspólnie piekliśmy szarlotkę? ja cała upaprana od mąki, Ty cały od lepiącego karmelu. w powietrzu tańczył cynamon, niewinne osiadający na nasze powieki. pamiętasz, kiedy niecierpliwie siedzieliśmy przed piekarnikiem, czekając aż ciasto będzie gotowe? kiedy dostawaliśmy szału, nie mogąc znieść cudownego jabłkowego zapachu. wziąłeś mnie wtedy na ręce. zaniosłeś do sypialni, i kładąc na łóżko jak kilkuletnie dziecko powiedziałeś, że szarlotkę kochasz prawie równie mocno jak mnie. ja udając obruszona, czekałam na przeprosiny. właśnie wtedy zacząłeś całować mnie po karku, a moje nozdrza drażniły ziarenka cukru. doskonale pamiętam, kiedy ubierałam się i pędem biegłam do piekarnika, żeby udało się uratować nasze ciasto miłości o którym zapomnieliśmy. porównywałeś je do naszego związku. stwierdziłeś, ze w niego trzeba włożyć równie dużo miłości i obiecałeś, ze jego nigdy nie pożresz z taka premedytacja jak swojego kawałka.
|
|
 |
różnica jest taka, że kobietę którą kocha jesteś w stanie zniszczyć prymitywnym komentarzem na temat jej fryzury, a kobietę która jest kochana nawet kałasznikow nie będzie w stanie załatwić.
|
|
 |
nie ma nic gorszego od świadomości, że słuchasz kłamstw, a jednak w nie wierzysz. że pozwalasz się wykorzystywać, chociaż nie powinnaś. że zgadzasz się na rzeczy wbrew samej sobie, wbrew własnym zasadom. nie ma nic gorszego od podłej świadomości, że pozwalasz sobie na zdecydowanie więcej bo kochasz.
|
|
|
|