 |
Moja dusza krzyczy, a serce łaknie pomocnej dłoni. Dłoni, która je przytrzyma, choć na chwilę, byle by nie upadło z hukiem na bruk. Czuję rozszarpywanie organów. Coś właśnie pociąga za żyły, grając na nich niczym na strunach. Powoli wyszarpuje żebra, każdej po kolei ze skruchą i nadzwyczajną delikatnością. Coś obchodzi się ze mną łagodnie. Chce mi dać nadzieję, po czym kruszy kości. Miażdży je z fascynacją i patrzy jak cierpię. Chyba uwielbia, gdy cierpię, gdy w moich źrenicach tkwi już tylko sama pustka. / Endoftime.
|
|
 |
Widziałam śmierć i dlatego płaczę, gdy widzę, jak z ciała uchodzi dusza, jak zanika uśmiech i nie słyszę już słów. Wokół cisza. / Endoftime.
|
|
 |
Cierpię, gdy upada ktoś mi bliski, a ja upadając wraz z nim, nie sięgam dłonią aby pomóc mu wstać. Bodźce. Ktoś wbija tysiące szpilek w nasze serca i uśmiecha się pod nosem. Jednych serca są nietrwałe. Inni radzą sobie dość dobrze, cierpią w sobie, krwawią, lecz chcą żyć. Chcą żyć, rozumiesz? Pomimo wszystko, pomimo bólu i przeciwnością, po prostu - chcą.. / Endoftime.
|
|
 |
Mimo wszystko, nie żałuję żadnej z tamtych chwil. Nie żałuję żadnego ze słów, żadnej z obietnic, żadnego z planów. Może kiedyś usiądziemy obok siebie i przyznasz, że Ty również nie żałujesz, że czasem nadal tęsknisz za tym co pozostawiłeś, w pogoni za czymś lepszym. Porozmawiamy o tym jak było, o tym, że wtedy to coś było warte wszystkiego, że my byliśmy czymś. Powspominamy, tak po prostu, bez przeszkód, bez zobowiązań. / Endoftime.
|
|
 |
|
Kocham Cię - w XXI w. brzmi jak siema, sory, narka czy bekanie w towarzystwie. Nikogo nie wzrusza, nie dziwi, nie zniesmacza.
|
|
 |
|
Ciało ludzkie zaczyna się rozkładać cztery minuty po śmierci. Coś, co było kiedyś siedliskiem życia, przechodzi teraz ostatnią metamorfozę. Zaczyna trawić samo siebie. Komórki rozpuszczają się od środka. Tkanki zmieniają się w ciecz, potem w gaz. Już martwe, ciało staje się stołem biesiadnym dla innych organizmów. Najpierw dla bakterii, potem dla owadów. Dla much. Muchy składają jaja, z jaj wylęgają się larwy. Larwy zjadają bogatą w składniki pokarmowe pożywkę, następnie migrują. Opuszczają ciało w składnym szyku, w zwartym pochodzie, który podąża zawsze na południe. Czasem na południowy wschód lub południowy zachód, ale nigdy na północ. Nikt nie wie dlaczego.
|
|
 |
|
To niesamowite, że słowa potrafią zrobić coś takiego, no wiesz, po prostu poszarpać ci wnętrzności.
|
|
 |
|
Z człowiekiem jest podobnie jak z psem. Skrzywdzony przez złych ludzi traci zaufanie, nawet do dobrych.
|
|
 |
|
Diabeł szeptający Ci do ucha: Jesteś brzydka, jesteś głupia, nikt Cię nie potrzebuje, nie nadajesz się do niczego. Umrzesz i nikt się nie przejmie. Jesteś nic nie warta. Jesteś śmieciem. Samobójstwo. Zabij się. Podetnij sobie żyły. Ludzie mają Cię dość. Pocisną po Tobie jak tylko się obrócisz. Zrób sobie krzywdę. Zabij się. Oszalałaś. Czy Ty płaczesz? Ty płaczesz, Ty pierdolony mięczaku. Jesteś taka słaba. Na chuj prosisz o pomoc. I tak Ci nikt nie pomoże, nikogo to nie obchodzi. Po co to piszesz? Myślisz że to kogoś interesuje? Nie. Nikogo. Czytają to tylko po to by się pośmiać. Jesteś taka słaba. Żal. Wstydź się. Jesteś do niczego. Jesteś okropna, chamska, zadufana w sobie, nic nie widzisz, ranisz ludzi, wszystko niszczysz, nic Ci nie wychodzi. Do niczego się nie przykładasz, nie masz żadnego talentu. Poczuj prawdziwy ból. Uśmiechnij się, znowu coś spieprzyłaś. Znowu nie masz nic. Uśmiechnij się, jesteś stracona. Jesteś nikim. Brawo. Bądź z siebie dumna. Jesteś nikim. Zabij się.
|
|
 |
|
mała, jesteś jak Chrystus, umierasz z miłości.
|
|
 |
Wybacz mi to, co Ci powiem. To najsmutniejsza rzecz jaką musiałam kiedykolwiek zrobić, ale takie życie bez ciebie nie ma sensu. Już dłużej tak nie mogę, wybacz. - I wciąż ją kocham.
|
|
|
|