 |
ja łapie balans, z kredensu woła Jack Daniels
a cały świat wita mój środkowy palec
|
|
 |
często ci najbliżsi sieją za plecami ferment
|
|
 |
szukam ukojenia w rymach głupot, nie rozkminiam
|
|
 |
wielu woli sie zalać, bo świat jest zbyt straszny,
w poszukiwaniu szczęścia wyruszają na dno flaszki
|
|
 |
samotność i pustka, rzeczywistość szara,
zdeptane sumienie mara, paranoja, marazm
|
|
 |
obudź mnie zanim umre, uczyń bym nie był ślepy,
wygoń te chore myśli i zmień priorytety
|
|
 |
Nie zapomnę o skrętach, których paliłem tony,
Mamo to nie jest tak, że nie jestem świadomy,
Twoich łez, tego bólu i moich ułomności,
Tej udręki, rozterek i odpowiedzialności
|
|
 |
No i kolejna kartka, choć miejscami pomięta,
Przypomina o czasach, których nie chcę pamiętać
|
|
 |
Niech zgadnę, siedzisz w domu i myślisz o nim,
ściskasz telefon co nie dzwoni, pierwsza łza i boli
nikt nie odbiera od godzin dwóch, za chwile zbraknie tchu
i napiszesz mu sms, że to koniec już.
|
|
 |
nie jest źle, czasem tylko przypomina mi się Jego uśmiech i mam ochotę z Nim pogadać.
// rabiosaa
|
|
 |
Myślisz, że sobie radzisz i nagle ktoś napierdala Ci przeszłością po plecach.
// rabiosaa
|
|
 |
to nas łączy nie dzieli, jakbyście jeszcze nie wiedzieli
|
|
|
|