izuu dodał komentarz: do wpisu |
28 października 2010 |
izuu dodał komentarz: do wpisu |
28 października 2010 |
 |
Nigdy nie płakała,nie użalała się nad swoim losem.Ostatni dzień był jednak dla niej wyrokiem. Wykryto u niej raka, jednak było już za późno,by cokolwiek zmienić. Lekarze dali jej góra pół roku życia.Nadchodzącą noc spędziła sama,wpatrując się w gwiazdy.Nie powiedziała nic przyjaciołom,chłopakowi.Nie chciała by cierpieli.Chciała spędzać z nimi każdą wolną chwilę, ciesząc się życiem.Kilka miesięcy później, poczuła,że coś jest nie tak.Już na szpitalnym łóżku dodała nowy wpis na swojego bloga. Napisała o wszystkim,co się wydarzyło,przeprosiła każdego z osobna i po raz pierwszy się rozpłakała.Jeszcze tego samego dnia umarła.Przyjaciele po przeczytaniu wpisu,od razu pobiegli do szpitala, lecz było już za późno. Zastali jej rodziców, płaczących przed pustą już salą.Stali nie mogąc uwierzyć, że jej już nie ma.Że został po niej tylko ten jeden pożegnalny wpis To i tak dużo. Dała im to co dać chciała. Prawdę i szczęśliwe wspomnienia,które miała nadzieję,będą łagodzić im,jej nagłe odejście.
|
|
izuu dodał komentarz: do wpisu |
27 października 2010 |
 |
dedykuję ci każdą wylaną łzę.
|
|
 |
ubóstwia malować swoje paznokcie na krwistą czerwień. nie pogardzi, wypadem na piwo z Twoimi kumplami. kocha zmysłowe szpilki, ale z pełnią zapału oglądnie z Tobą mecz. otwiera okno na oścież, podczas deszczu. w czasie zimy, biega boso po śniegu. nie toleruje świeczek na urodzinowym torcie i kocha gumę balonową. jest wyjątkowa, pełna obłędu. szukająca osobnika, który ją za ten obłęd, pokocha.
|
|
 |
w końcu nadejdzie dzień, kiedy będziesz nadgryzała jego ego, jak własną wargę podczas upojnej nocy.
|
|
 |
palę, bo muszę być od czegoś uzależniona. kiedyś to Ty byłeś, moją nikotyną powolnie buszującą w moich płucach. dzisiaj, są to papierosy. każdego poranka, biegnę boso, w za dużym swetrze na taras i patrząc na wschodzące słońce, napawam się porankiem. myślę wtedy o Tobie, wiesz? przypominają mi się momenty, kiedy skrupulatnie starałeś mi się wyrwać mojego zabójce z kruchych dłoni, z oczami przepełnionymi troską. martwiłeś się o mnie. a dzisiaj, wbrew Tobie - funduję sobie powolną śmierć. przecież wiesz, że ubóstwiam być bezwzględnie złośliwa, kochanie.
|
|
 |
w momentach, kiedy zbiera mi się na wyzwania, powinnam zostawać zakneblowana. do momentu, kiedy przywróci mi racjonalne myślenie.
|
|
 |
to niewyobrażalne, ale kiedy myślę o Tobie to nawet moja wyobraźnia się rumieni.
|
|
 |
przychodzą wieczory, kiedy nasze serce jest na tyle wyziębione, że domaga się drugiego. tylko po to, aby wspólnie mogły rozpalić, coś w rodzaju osobistego kominka, zwanego miłością.
|
|
|
|