 |
o piątej rano chciałem się zabić, nienawidziłem siebie doszczętnie. chowałem głowe w dłoniach, smarkając w palce, albo tępo patrzyłem przed siebie, gdy już zmęczył mi się nos
|
|
 |
wiesz, jak tak myślę, że prędzej czy później nadszedłby taki moment, że już nigdy więcej byśmy się nie spotkali
|
|
 |
moje myśli opiekują się tobą. niezależnie czy bez twojej, czy za twoją zgodą
|
|
 |
chciałbym umrzeć z miłości
|
|
 |
zapomniałem ci powiedzieć, że jestem zakochany
|
|
 |
Trudno mi się z Tobą rozstać. Ale kocham Cię i nie chcę stracić tego uczucia. Wolę wyrzec się Ciebie, niż żyć z Tobą, nie umiejąc Cię kochać. Już ból jaki będę nosiła w sercu przez całe życie, wydaje mi się znośniejszy.
|
|
 |
jeżeli jest to darem, to chciałbym go zwrócić. wypluć już tę pastylke, w której mieszka nicość, ale jej nie ma wśród słów i stąd te krzyki nocne
|
|
 |
nie boję się wilka, tabletek, śmierci, czterdziestu rodzajów pustej ciemności. boję się przywyknąć.
|
|
 |
człowiek, który cierpi, nie mówi już nic, albo prawie nic, a na pewno nie krzyczy
|
|
 |
znów niewiele wiem o Tobie, a Ty o mnie i tak wszystko
|
|
 |
pieprzony artysta, co? z nią to był tylko błąd? nie jestem feministką, ale wypierdalaj szybko stąd
|
|
 |
pyta mnie, czy jestem szczęśliwy. nie wiem co odpowiedzieć. jak leżę obok niego, to tak. a poza tym, poza leżeniem obok niego, to nie wiem
|
|
|
|