|
bo widzi pan, pewnego dnia po prostu budzisz się i zdajesz sobie sprawę z tego, jak bardzo jesteś żałosny kochając kogoś, kto ma cię gdzieś. i to jest świetny moment, by odpuścić.
|
|
|
obiecywałem niebo, ale to nieprawda. bo ja cię w piekło powiodę, w czerwień, ból.
|
|
|
a kiedy nic już nie istnieje, nieszczęście przestaje być nieszczęściem, bo nie ma go z czym porównać. i wtedy następuje kompletne wyczerpanie. i wtedy to mija. powoli zaczyna się żyć na nowo.
|
|
|
ja po tych wszystkich latach to naprawdę chcę już zacząć inaczej żyć, mieć kogoś, kto może nie tyle byłby oparciem dla mnie, ale kto by mnie potrzebował i dla kogo mógłbym żyć, bo takie życie bez sensu jest straszne, nawet jeśli człowiek na co dzień robi coś, co go wciąga.
|
|
|
tak bardzo chciałem, żeby przetrwało, a teraz już mi się nie chce.
|
|
|
parę chwil na fotkach, które niszczą mnie od środka, choć nie daje nic po sobie poznać, widzę teraz, że większość tych gadek i obietnic to tylko używki, które w danej chwili w krew nam weszły
|
|
|
musisz pokochać mnie mocniej, żebym się nie mógł w głęboką wodę rzucić.
|
|
|
przyzwyczaili się. popłakali, a potem się przyzwyczaili. człowiek jest podły i do wszystkiego się przyzwyczaja.
|
|
|
zawsze mówiła, że chodzi o moją twarz. że w mojej twarzy jest coś, czego nie może znieść. w moich oczach, w sposobie, w jaki na nią patrzę, w tym, że istnieje.
|
|
|
może kiedyś, po latach jednak szepnę nieśmiało 'kiedyś, tamtego lata strasznie panią kochałem'. a ty przerwiesz w pół zdania me wyznania zabawne 'i ja pana kochałam, wtedy latem i dawniej'.
|
|
|
posyłam ci moje bezdomne serce. co chcesz z nim zrób.
|
|
|
wiesz, nie spałem tysiące lat, teraz chcę zasnąć
|
|
|
|