 |
Kochała go nadal. Mimo tego co zrobił i kim jest. Pamiętała nadal każdą chwilę, każdy gest i słowo wypowiadane z jego ust. Dobrze wiedziała, że nigdy już nie będzie jak kiedyś. Nie widzieli się już dwa miesiące. Mimo to kiedy tylko zamykała oczy nadal czuła jego zapach i obecność. Nie potrafiła już normalnie funkcjonować. Nie dopuszczała do siebie innych mężczyzn chociaż nigdy nie narzekała na brak powodzenia. Po prostu żaden z nich nie był nim, a właściwie tylko jego potrzebowała nadal. /madulekx3
|
|
 |
To fakt, czasem jeszcze za nim zatęsknię, zapłaczę za tym co było, powspominam, spalę paczkę fajek z żalu. Ale to nic. Z dnia na dzień przechodzi mi coraz bardziej. Z dnia na dzień jestem coraz bliżej wolności, której tak teraz pragnę. Miłość to wyrok, który ludzie wydają na siebie ze strachu przed samotnością. /madulekx3
|
|
 |
Miłość to wyrok który ludzie wydają na siebie ze strachu przed samotnością. /madulekx3
|
|
 |
Nie wiem co Ci powiedzieć. Z jednej strony cieszę się, że jakieś tam uczucia żywisz wobec mnie, a z drugiej to jest dla mnie niezrozumiałe. Właściwie jesteśmy dla siebie w tej chwili tylko emocjami które przekazujemy za pomocą liter. Nie wiemy jaki mamy głos, jak się zachowujemy, jakie mamy gesty, Nie da się tęsknić za skrawkiem emocji. /madulekx3
|
|
 |
Przez klatkę piersiową przebiega dziwny powiew... tak pusta jest.
|
|
 |
Potrząśnij mną i obudź mnie w końcu, kochanie. Widzisz, że nie śni mi się nic dobrego, widzisz jak z niepokojem mrugam powiekami. Muśnij lekko moje wargi, zawsze mnie to budzi. Zrób to. Kochanie, co się dzieje? Usłysz mnie. Proszę. Zaczynam się bać. Trzęsę się i tak bardzo się boję, bo ta sytuacja wydaje się tak cholernie realna, rzeczywista. Cholera, coś płynnego przesuwa się po moim policzku... skapuje na jedną ze stron książki. To nie jest sen, Kochanie, prawda? Naprawdę nie mogę krzyczeć, naprawdę siedzę tu w środku nocy, nie mogę spać, oddychać i tęsknię ze świadomością tego, jakim błędem było zaufanie Ci i przede wszystkim oddanie własnego serca.
|
|
 |
Zamówmy jakieś chińskie jedzenie na wynos i weźmy ze sobą to białe opakowanie, i nawet nie bierzmy sztućców, i idźmy do parku, nie musimy nawet siadać na ławce, wystarczy nam kawałek zroszonej trawy, i usiądźmy, jedzmy palcami czy pakując w to jedzenie całą twarz, i brudźmy się, a potem nawzajem wycierajmy sobie z policzków sos. Bądź tu, patrz na zmianę na mnie i na gwiazdy, uwielbiam jak tak świecą Ci się oczy. Chodź, chcę tego chrupiącego kurczaka, i Ciebie, i obiecuję, że to będzie najbardziej romantyczna kolacja naszego życia zwieńczona najlepszym seksem na tym chłodnym powietrzu, bez zasad, bez pamięci o świecie - nasz punkt widzenia ograniczy się tej nocy do nas jedynie, do nas nawzajem, obiecuję.
|
|
 |
-Mówił Ci ktoś że jesteś piękna? -Nie, ty będziesz pierwszy. -Nie będę.
|
|
 |
pustka. zupełna pustka. stoję tu i nie czuje nic. ale nie wiń za to mnie, wiń go. bo to on, on ... zabrał wszystko i zwiał / i.need.you
|
|
 |
Kiedy tak leżeliśmy w bladej trawie, widziałam w Twoich cudnie błękitnych oczach nie tylko błysk, ale i odbicie moich zielonych tęczówek. To wyglądało jakby niebo kochało się z gwiazdami pod zieloną kołdrą. / i.need.you
|
|
 |
tylko bądź a powiem ci czemu trzęsą mi się ręce / i.need.you
|
|
|
|