Zwariuję w tym mieście bez Ciebie.
Ostatecznie pogrzebałam trupy,
zmarłych mi już tak od niedawna uczuć.
Skłamałam, że mi nie brak.
Wstążką, co za dnia zerwana,
w nocy głaszczę nią policzki.
Dziś powietrze, mroźna zima.
W ciasnocie własnego ciała
rwę się, wiruję i wzruszam.
|