 |
"Mam wrażenie, że moje życie to ruiny, powoli sypiące się u moich stóp. Za każdym razem podnoszę nowo upadłą część, próbując zapełnić powstałą pustkę, jednak to nigdy nie będzie wyglądało jak nietknięta konstrukcja. Może inni nie widzą zmian, ale ja zawsze będę wiedziała, że właśnie w tym miejscu zniszczone zostały fundamenty, na których powstało podobieństwo poprzedniego istnienia, jednak już nie tak solidne. Słyszysz? To dźwięk rozpadającej się egzystencji. Dźwięk bólu, cierpienia i przegranej. Szczęśliwi tego nie rozumieją. Patrzą i szepcą "Dlaczego płacze? Przecież jej oczy wciąż mają tę samą zieloną barwę. Włosy nadal posiadają dar wydobywania z siebie blasku w połączeniu z mocą słońca. Jej usta wcale się nie zmieniły, wciąż mogą tworzyć ten sam uśmiech". Mylą się. Wszystkie organy w moim ciele uległy samodestrukcji. Nie jestem już człowiekiem, choć wciąż oddycham. Wciągam w płuca ból dnia codziennego. A serce? To tylko element gruzowiska, zwanego życiem."
|
|
 |
mam wspaniałą rodzinę, przyjaciół, znajomych, życie pełne przygód, przypałów, wspaniałych chwil. pełne uśmiechu, radości, alkoholu, imprez, wariacji z przyjaciółmi. pełne wszystkiego, puste bez Ciebie.
|
|
 |
Za Twój uśmiech mamo, za Twe dłonie tato, te które nie raz dały w kość. Za to, że jesteście zawsze blisko przy mnie - chcę dziś podziękować Wam.
|
|
 |
''Jest na świecie tym, ktoś tak bardzo bliski. Ktoś, kto w moim sercu zawsze miejsce ma. Ktoś, kto mnie nauczył stawiać pierwsze kroki, podał mi swą dłoń i poprowadził w świat. To dzięki Wam, mam teraz to co mam. To dzięki Wam wspanialszy jest mój świat. Niech dobry Bóg Was strzeże, niech Wam da siłę i zdrowie, byście mogli żyć sto lat.'' / NAJDROŻSI RODZICE :*
|
|
 |
umiesz liczyć, licz na siebie - Twoje szczęście innych jebie
|
|
 |
Love comes slow and it
goes so fast.
|
|
 |
Trzeba się nauczyć zapominać o
cudzych obietnicach. / Henning Mankell
|
|
 |
Nigdy więcej już Cię nie poczuję tak blisko siebie. Nigdy więcej nie położymy się w łóżku i nie zaczniemy rozmawiać o najprostszych głupotach. Nigdy więcej nie wymasuję Ci pleców. Nigdy więcej, bo zrezygnowałeś ze mnie po raz kolejny, a dla mnie to jasny bodziec do tego, by pójść naprzód i nie czekać na Ciebie, by nie dawać następnej szansy, bo nie potrafisz jej wykorzystać. Stoję jednak na niewielkim odłamie skały, a dowolny ruch równa się upadkowi. Bez Ciebie nie ma dobrej drogi, z Tobą - żadnej.
|
|
 |
Nic nie warte jest moje serce - zdewastowany organ do którego dołożyłeś kolejne rysy, rany które płonąc świeżym bólem złowieszczo zapowiadają, że nie zamierzają się zabliźnić. Nie ma znaczenia to, co szepcze tej czy którejkolwiek innej nocy, moja dusza. Ty już jej nie słuchasz, zatykasz uszy. Nie obchodzi Cię moje ciało i to, że łaknie Cię każdy jego skrawek. A ja nie mogę zrobić nic innego, niż po prostu puścić Twoją dłoń i to zupełnie nie ma znaczenia, że przed tym ruchem zwisałam nad przepaścią.
|
|
 |
Odchodzisz, podajesz mi jasny komunikat, konkretny argument, usuwasz się z mojego życia - potakuję głową i po prostu Cię puszczam. Zachowuję stoicki spokój i wtedy znów zarzucasz mi niewłaściwą reakcję, spodziewając się czegoś więcej - irytacji, żalu. Nic nie mówię, nie histeryzuję, mój zewnętrzny głos zagłuszył huk łamiącego się serca, coś rozbryzguje się po całym moim ciele - to nie krew, a cierpienie.
|
|
 |
Umieram tu z wolna. To miejsce mnie pożera, jest jak złowroga otchłań, która nie pozostawia po sobie nadziei na cokolwiek lepszego, dopuszcza się całkowitej destrukcji. Upadam. Leżę tu, łzy płyną po lodowatych płytkach podłogi. Muszę wstać. Muszę biec, tylko nie mam nóg. Nie działają, nie mają motywacji. Boję się. Nie mogę tu zostać. Zginę tu. Zaczynam się czołgać, nie mogąc wstać. Mija kilka sekund, kiedy pojawia się kolejny paraliż. Pójdę... pójdę, jeśli zapewnisz, że dogonisz moje kroki i znów poczuję ciepło Twoich dłoni.
|
|
|
|