 |
|
To jest problem wiesz, dusi mnie wszechświat, chcę złapać oddech, lecz brak tu powietrza.
|
|
 |
|
i nieważne, że oddałbym tyle, żeby Cię dotknąć, na końcu i na początku jest samotność.
|
|
 |
|
I wierzę w swoje racje, choć mnie nazwiesz pojebańcem .
|
|
 |
|
pokazałbym ci jak bawić się życiem, lecz po tygodniu puściłabyś mnie jak psa mówiąc "pieprze Cię i te Twoje picie".
|
|
 |
|
mogę przeciąć życie stanąć na jego szczycie Bogu i Diabłu napluć w pysk widzicie ?
|
|
 |
|
ej dziewczyno, o boże, jaki masz wdzięk.
|
|
 |
|
Płynę, chujowo śpię, jak nie ma jej obok, na szczęście jest i dotyka mnie nogą.
|
|
 |
|
koniec to początek, co ty na to ?
|
|
 |
|
prędzej czy później statek który się wpierdolił - tonie
|
|
 |
|
w tej ruletce życia swoją dusze ratuj
|
|
 |
|
- rób jak uważasz. ja dam radę, jak zawsze - będzie dobrze, zobaczysz - co masz teraz na myśli? - zgadnij - nie wiem... już się w tym gubię - kocham Cię.
|
|
 |
|
perspektywa zakończenia całej tej farsy. kartka, ołówek, wódka i prochy. pisanie tych ostatnich liter, zapijając leki, odpływając. żegnanie się. przelanie na ten skrawek papieru tych najistotniejszych teraz słów. przeprosin do przyjaciółki za to, że nie zdążyła zrobić mi naleśników z nutellą, co planowałyśmy, że nie założyłyśmy albumu z wakacyjnymi zdjęciami, nie pojechałyśmy na obiecany basen, nie odwiedziłyśmy Mielna i Australii. zdania do Niego z podziękowaniem za tą niewielką ilość cudownych chwil, których miało być więcej i zapewnieniem, że to dla ułatwienia wyboru dalszego działania. do mamy - przeprosiny za ostatnią spinę i za to, że zostawiam bałagan w pokoju. i ostatni akapit do Niej o tym, że już nie musi krwawić, że nie musi się zabijać, bo ja zrobię to za nią.
|
|
|
|