|
Źle się czuję teraz, myśląc o Tobie i o Niej, razem, gdzieś u Ciebie, bo nie wierzę, że nie korzystasz z wolnego kwadratu. Dopiero teraz tak dotkliwie uświadamiam sobie jak kurewsko musiało Cię zaboleć moje zachowanie, jak nieludzki musiał być cały ten ból. Przepraszam po raz kolejny, a Ty po raz kolejny to przyjmiesz, choć nigdy nie powinieneś mi wybaczyć. Nigdy.
|
|
|
I obiecałam sobie kiedyś, że nie będę w życiu niczego żałować. Dlatego też dzisiaj tylko się boję - że to był jednorazowy wybryk mojego serca, że już nigdy w moim życiu nie pojawi się osoba, którą pokocham tak jak Ciebie.
|
|
|
Dzisiaj dopiero zaczynam patrzeć na to na trzeźwo - zakończenie nie było samo w sobie błędem. Gdybyśmy to ciągnęli, prawdopodobnie nie byłabym już tak wierna jak dotąd. Zapewne z każdą minutą Twoja zazdrość pogłębiałaby się. Istnieje duże prawdopodobieństwo tego, że utknęlibyśmy w zgubnej toksyczności. Zanim jednak powiedziałam "koniec", zanim zmieniłam światło z zielonego na czerwone, powinnam dać Ci ostrzeżenie. To pomarańczowe, środkowe światło. Powinnam o nas walczyć i walczyłabym, gdyby serce w porę powiedziało jak wysoki priorytet stanowi Twoja osoba.
|
|
|
Wiem, co czujesz. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, czemu piszesz, czemu dopytujesz, co u mnie, czemu tak bardzo chcesz mnie zobaczyć i mieć blisko. I tym bardziej, z tą świadomością popadam w stan coraz większej irytacji. Cholernie mnie to odpycha. Odtrącają mnie spotkania z Tobą, nie potrafię. Nie zrozumiesz dlaczego. Miesza Ci się to, bo jeszcze niedawno potrafiłam być tak bardzo blisko, całować Cię, być ciągle. Ciało, skarbie. Fizyczność biorąca na chwilę górę nad rozsądkiem, przeważająca nad wszystkim. Lekkomyślność, która nie kazała mi zadbać o sferę wewnętrzną. Dzisiaj nie potrafię się do Ciebie zbliżyć, bo to wszystko w dużej mierze stało się przez Ciebie. Nie przepraszaj, to nie poskleja mi duszy.
|
|
|
Stań przede mną i powiedz mi, że nic nie znaczę. Zbluzgaj mnie, pokaż mi jak bardzo Cię zraniłam. Chcę widzieć Twój gniew. Mimo tego, co mówisz, ja sądzę, że potrafisz się na mnie gniewać. Patrz na mnie tymi przećpanymi oczami i oskarżaj, że to moja wina, to jak teraz wyglądasz i jak się czujesz. Mów mi o tym jak cudowną kobietę masz teraz przy sobie, ale powiedz mi to jedno jedyne - nie kocham Cię. Nic nie znaczysz. Powiedz mi, że już wyrzuciłeś mnie ze swojego serca i z chęcią pozbędziesz się mnie również z życia. Proszę, dopóki nie posypię się do końca...
|
|
|
jeżeli nigdy nie spróbujesz czekolady, w życiu nie najdzie Cię na nią ochota. jeżeli nigdy nie będziesz dla niego ważna, Twoje serce nie zdechnie jak mucha na parapecie, kiedy nagle przestaniesz być.
|
|
|
nie miało dla mnie znaczenia to, że nadal miałam na sobie piżamę, ani to, że mój rozmazany makijaż nadawał mi wygląd klauna. szłam przed siebie. do windy, gdzie na jednym z pięter wsiadł sąsiad z przerażeniem spojrzawszy na mnie, miałam wrażenie że dzwoni na pogotowie psychiatryczne, kiedy niechybnie obrócił się i zaczął stukać w klawiaturę telefonu zakrywając cały aparat. wysiadłam. lało jak z cebra, ale co to dla mnie. szłam, nie widząc niczego przed sobą, z trudnością otwierałam oczy zważając na litry wlewającego się deszczu w moje oczy. światła, to to. stanęłam, ale każde z aut nieudolnie mnie wymijało trąbiąc jak na frustratkę, którą rzeczywiście mnie sprawiłeś. więc położyłam się. jak zawsze, wtedy kiedy wbijałeś mi w serce kolejną szpilkę a ja chowałam się pod łożkiem zanosząc płaczem. tym razem wbileś mi nóż. tym razem położyłam się na ulicy. tym razem, nawet nie zdążyłam zapłakać.
|
|
|
nie umiem żyć z nim, nie umiem żyć bez niego.
|
|
|
są ludzie, którzy milczą, najczęściej w towarzystwie. nic nie mówią, tylko patrzą, słuchają i analizują. potrafią wyłapać najistotniejsze szczegóły. posiadają ogromną amunicję wiedzy tylko przez to, że milczą.
|
|
|
przestań ciągle gadać " chcę, żeby te wakacje były jak najlepsze" tylko zacznij działać.
|
|
|
|