 |
Bo to co dla Ciebie może być niczym, dla kogoś innego może znaczyć bardzo wiele.
Jeden gest.
Jeden usmiech.
Czy jeden esemes.
|
|
 |
|
Wierzyłem, w każde Twoje zdanie na temat naszej miłości, i już wtedy przegrałem. Codziennie pragnę Twojego uśmiechu coraz bardziej. Cały czas na Ciebie czekam i tęsknie, wiesz? Szukam Cię cierpliwie. Pragnę dostrzec Cię wśród cząsteczek drgających w powietrzu. Podążam za Twoim głosem. Znajdę Cię. /podobnopopierdolony
|
|
 |
|
Deszcz przestał padać o 23:12 wtedy postanowiłem umrzeć z tęsknoty i bardzo zapragnąłem Cię dotknąć. Wiem już, że takie rzeczy nie zdarzają się naprawdę. Musze jeszcze tylko nauczyć się z tym żyć. /podobnopopierdolony
|
|
 |
|
Uwielbiam delikatną pieszczotę Twojego oddechu łaskoczącego mnie za uchem. /podobnopopierdolony
|
|
 |
Chcę żebyś znosił moje humory. Głaskał mnie po brzuchu gdy przeżywam ciężki okres. Rozumiał, że mimo iż nie powinnam jeść czekolady, czasem po prostu muszę pochłonąć całą tabliczkę. Chcę żebyś wiedział, że podoba mi się gdy zaznaczasz palcami linię moich ust zaraz przed pocałowaniem mnie. Gdy delikatnie przejeżdżasz ustami po mojej szyi aż do ucha. Chcę żebyś nadal przytulał mnie jakbym była czymś najcenniejszym. Byś uśmiechał się jak najczęściej, byś był szczęśliwy i robił to co lubisz. Byś bez pytania mnie, wpadał do mnie co rusz, nawet jeśli miałbyś spędzić ze mną tylko sekundkę. Bo ja tak naprawdę jestem uzależniona od ciebie już od dawna.
|
|
 |
I stanę tak pod twoimi drzwiami w białej koszulce, całej przemokniętej od letniego deszczu, z rozmazanym makijażem i zapłakanymi oczami i nie czekając aż otworzysz w końcu wykrzyczę jak cholernie mi Ciebie brakuje
|
|
 |
Tak, ból w końcu się pojawił. Było to porażające doznanie. Wydawało mi się, że wyrwano mi z ciała wszystkie najważniejsze organy, że mój tułów to jedna wielka rana o poszarpanych brzegach, pulsująca, niegojąca się mimo upływu czasu. Chociaż zdrowy rozsądek podpowiadał mi, że nie pozbawiono mnie płuc, łapałam spazmatycznie powietrze, walcząc z zawrotami głowy, jak gdyby moje wysiłki spełzały na niczym. Także moje serce z pewnością biło rytmicznie jak zwykle, ale ja nie słyszałam w uszach pulsu, a moje dłonie siniały z zimna. Zwinęłam się w kłębek, starając się obronić ciało przed rozpadem. Marzyłam o odpłynięciu w dawną nicość, która wciąż uparcie mi się wymykała.
|
|
 |
|
tak dużo wymagam? trzymaj mnie za rękę, kiedy będę próbowała utrzymać stabilność na szpilkach. przepytaj mnie z biologi tuż przed sprawdzianem. napisz czasem przed snem puste 'dobranoc'. uśmiechnij się, gdy pobrudzę się sosem od pizzy i zetrzyj mi go z kącików ust. kiedy będę się sypać weź mnie w ramiona i przytulaj do piersi, dopóki się nie uspokoję. nie musisz mnie kochać, zwyczajnie chcę czuć, że jesteś.
|
|
 |
|
któregoś dnia zrozumiesz, że Ci Go brakuje. że brakuje Ci rytmu, jakim biło Jego serce, sposobu w jaki oddychał czy chociażby tego, jak się poruszał. zaczniesz tęsknić za Jego wargami, za dotykiem Jego dłoni, za słowami, które wyrywając Mu się z gardła trafiały wprost do Twojego ucha. i choć teraz wydaje Ci się, że to co jest między Wami to nic: z czasem przekonasz się, że to był skarb. diament, który mógł przerodzić się w brylant.
|
|
 |
miłość za hajs to nie miłość / hifi
|
|
 |
I być może nawet jednak ( a jeśli)
trochę bardziej niż kocham?
|
|
|
|