 |
Chciałabym,żebyś go straciła.Tak na moment. Na chwilę. Na dzień.Na tydzień.Na tak długo, aż końcu do Ciebie dotrze, jak to jest być po tej drugiej stronie-jako ofiara.Kiedy ból jest tak przeszywający, że nie sposób go opisać. W pokoju panuje tylko zapach tytoniu i alkoholu.Rzeczy z półek,z szafek lądują na podłodze, a ty siedzisz w samym środku tego syfu obejmując się za kolana i głośno płacząc. Powiedz, jakie to uczucie wiedzieć, że nie ma się nic? Jak to jest, że nawet alkohol nie pomaga?a środki przeciwbólowe nie ukaja ją wcale bólu? Opowiedz o tym jak niema się ochoty nawet otworzyć okna, by wpadło trochę świeżego powietrza,nie mówiąc już o wyjściu na dwór. O dniach spędzonych w łóżku z przekrwionymi oczami. O tym jak telefon ani drgnie, potwierdzając fakt,że każdy ma cię głęboko. Spróbuj opisać jak Twoje ciało słabło, gdy znów dotarło do Ciebie, że straciłaś najważniejszą osobę w swoim życiu.Chciałabym, byś na własnej skórze doświadczyła przez jakie piekło musiałam przejść.
|
|
 |
szanuję tych, którzy szanują mnie, lubię tych którzy lubią mnie,
szkoda tylko że kocham tych którzy mnie nie kochają
|
|
 |
Lecz jesteśmy razem i będziemy zawsze razem
Damy radę, bo wiara naszym drogowskazem | SILVER - WIELKA LECHIA! ♥
|
|
 |
Pod maską dobroczyńcy kryje się szaleniec
Diabeł w ludzkiej skórze z uśpionym sumieniem.
|
|
 |
40 milionów serc bije tutaj,
zimny kraj, zimne flow, zimna wóda.
|
|
 |
zakochana para , której nikt nie widział więcej .. został tylko napis ' love forever ' pod ich zdjęciem ..
|
|
 |
Potrafisz uzależnić, że przez Ciebie jestem ćpunem.
Szaleje w euforii przez Twój każdy pocałunek.
|
|
 |
To nie kino ani tanie gadki rodem z Hollywood.
Tanie wino, nastoletnie matki, wszechobecny brud.
Gdzie trud włożony w pracę
nie odzwierciedla pensja, a cały twój potencjał
zgaśnie w wiecznych pretensjach.
|
|
 |
To cię zniszczy synu, łyse ryje i kaptury
To jest klimat który oddaje smak miejskiej kultury.
|
|
 |
Bo nie w tym rzecz, żeby leżeć, płakać, szlochać.
Ktoś cię kocha, to ty też się naucz kochać.
|
|
 |
Nie widzę niczego w lustrzanym odbiciu.
Niczego, oprócz jeszcze bardziej niż kiedyś zagubionej dziewczynki ze smutnymi oczami.
Jest mi tak samo źle tu, jak w odbiciu. Jest mi naprawdę źle.
Staram się ogarnąć to wszystko i jednocześnie przestać myśleć.
Nie wychodzi mi nic, jeśli miliony pytań odbijają się od ścian i nie chcą wypaść nawet, jeśli otworzę okno.
Słowa miażdżą mi chrząstki, zdania łamią mi kości.
Ale ja nadal chcę, żebyś mówił.
Szeptaj tak długo, aż zasnę z bolesnego wycieńczenia.
Może to nie tak miało być. Może ktoś zbyt późno zorientował się, że zaszła pomyłka.
Może teraz nieudolnie próbuje zatrzeć ślady błędu.
Nie chcę być błędem, który raz popełniony ciąży przez całe życie.
Nie chcę być błędem, który niczego nie uczy.
W ogóle nie chcę być błędem. Chcę być i nie bać się tego.
|
|
 |
a gdybyś przyszedł tak na chwilę? opuszkami palców dotknął Moje nagie ramię, lekko unosząc kąciki ust ku górze.
obił swój zapach o Moje nozdrza, po czym tajemniczo przyciągnął Mnie do siebie wzrokiem.
zapewne stanęłabym na palcach chcąc zaczerpnąć życia umieszczonego w Twoich wargach.
i choć wspomnienia biegałyby Nam po głowie, Ty odszedłbyś, bez żadnych skrupułów,
zobowiązań, czy choćby żalu, względem Mnie
|
|
|
|